Zapnijcie pasy. Agnieszka Lingas-Łoniewska zafunduje wam emocjonalną przejażdżkę, jakiej jeszcze nie znacie!
Powiedzieć, że Molly – Melania Tarczyńska – przeszła w życiu piekło, to nie powiedzieć nic. Osierocona przez matkę, została zupełnie sama, gdy jej ojciec wylądował w więzieniu za finansowe defraudacje. Latami tułała się po domach dziecka i rodzinach zastępczych.
Teraz, gdy jest dorosła, chce się już tylko bawić. Niszczyć ludzi i świat. Imprezy, adrenalina, pedał gazu pod nogą, szalona jazda prosto w noc.
Przy swoim boku ma Robsona – najlepszego kumpla jeszcze z bidula, najbliższą osobę na ziemi. Kiedyś była w nim zakochana, ale choć ją wtedy zdradził – jej rana w sercu się zabliźniła, a ich przyjaźń przetrwała.
Jest pewna, że niczego więcej jej w życiu nie trzeba. Do czasu, gdy w klubie spotyka Wiktora Tuli, którego pamięta z dzieciństwa.
Syn dawnego wspólnika jej ojca dziś jest spadkobiercą rodzinnej fortuny, statecznym panem prezesem. Spokojnym i opanowanym… dopóki ona nie pojawia się w jego życiu.
Molly wnosi w jego poukładane życie nieznane emocje i szaleństwo. Wiktor daje jej poczucie bezpieczeństwa, którego nigdy nie zaznała. Jednak po wszystkim, co przeszła, tak bardzo boi się mu zaufać.
Pochodzą z dwóch różnych światów. Drobna złodziejka i szanowany biznesmen. Trudno o bardziej elektryzujące połączenie. Nic dziwnego, że wszyscy próbują stanąć im na drodze.
Wiktor jest pewien – w walce o swoją Molly stawi czoła choćby i całemu światu. Tylko czy ona mu zaufa? Tym bardziej że pomiędzy nimi są jeszcze niewyjaśnione tajemnice z przeszłości…
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
***
Zdecydowałam się na opis z Empiku, ponieważ on sam wiele mówi i skrócić się tego nie da - a próbowałam to zrobić własnymi słowami, ale się po prostu poddałam. Poza tym nic złego, jeśli od czasu do czasu pojawi się opis z książki, prawda?
Cóż, muszę napisać wprost. Nie wiem, czym czytelnicy tutaj się zachwycają. Naprawdę. Od samego początku nie polubiłam się za bardzo z tą historią. Owszem, Autorka sama na początku podkreśliła, że Molly, jej bohaterka, robi wszystko, by nikt ją nie pokochał. To jej wychodziło najlepiej. Ale patrząc na całość, to niestety nie polubiłam się z tą historią.
Molly swoim zachowaniem odpycha. Jej język chwilami jest prostacki, ubiera się wyzywająco, tak samo się zachowuje. Nie dopuszcza do siebie innych. Najbliższą jej osobą jest Robson.
Dziewczyna często łamie prawo, żyje chwilą i nie zastanawia się, co będzie jutro. A pod tą całą przykrywką znajduje się naprawdę mądra dziewczyna, choć rzadko kiedy to pokazuje. Jest irytująca, ściąga na siebie kłopoty. Nie do końca zdaje sobie sprawę, że kiedyś może ponieść konsekwencje swoich czynów.
Wiktor to przeciwieństwo Melanii. Uporządkowany, mądry, prezes firmy. Do tej pory zastanawiam się, co takiego w niej widział. Znali się za dziecka - z resztą ich ojcowie razem pracowali. Wiktor o niej nigdy nie zapomniał. Znał prawdę i chciał ją odnaleźć oraz się nią zaopiekować.
Mężczyzna dość szybko się w niej zakochuje, choć ta jest nieobliczalna i wielokrotnie go wkurza. Raczej ta jej lekkomyślność go denerwuje, ale się nie zraża. Szybko też wyznaje jej uczucia i niestety, ale nie czułam chemii między Wiktorem i Melanią. Dla mnie ich relacja wypada bardzo sztucznie. Dziwię się też, że mimo wszystko Wiktor pozwalał Melanii na takie zachowanie. Ja rozumiem, miłość wszystko wybacza i w ogóle, no ale nie.
Mamy jeszcze Robsona, który towarzyszy Melanii od pewnego pobytu w domu dziecka. Stali się sobie bliscy, zostali przyjaciółmi. Molly kiedyś się w nim zakochała, ale nie wyszło i postawili na przyjaźń, choć jak się okazuje, to też nie do końca jest pewne. Robson nie ma dobrego wpływu na dziewczynę. Ma swoje za uszami i choć wiele razy rani dziewczynę, to ta i tak mu zawsze pomaga. Oczywiście nie podoba mu się to, że pojawił się Wiktor, więc dramatów tutaj nie zabraknie. Nie powiem, pod koniec jego wątek mnie zaskoczył, ale jak tak się teraz zastanawiam, to stwierdzam, że chyba jednak się tego domyślałam.
Rozdziały są różnej długości, a każdy zaczyna się fragmentem jakiegoś utworu. Język i styl cechują się prostotą. Czyta się dobrze, ale szału jakiegoś nie ma.
Całość oceniam 3/5. Owszem, nie jest to kolorowa historia. Bohaterowie przeszli wiele, ale gdzieś po drodze zabrakło mi tego czegoś. Przez cały czas los nie był łaskawy dla Molly, która w końcu musiała ponieść konsekwencje swoich czynów. Myślę, że dobrze jej to zrobiło. Miała dla kogo się zmienić, ale w między czasie nie zatraciła siebie.
Mam nadzieję, że kolejne historie Autorki spodobają mi się bardziej :)
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda.