30 gru 2019

Szczęśliwego Nowego Roku!



Już dziś chciałabym Wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku! Oby był on jeszcze lepszy od poprzedniego :) Spełnienia najskrytszych marzeń oraz dużo zdrowia i uśmiechu!

Dla mnie ten rok był bardzo udany - nie tylko pod względem zawodowym, ale i prywatnym. Jeśli chodzi o blogosferę, to się rozwinęłam i nie planuję na tym poprzestać. Cieszę się, że współpraca z Wydawnictwami wciąż jest owocna, choć nie ukrywam, że niektóre mnie rozczarowały.

Ten rok kończę z wynikiem przeczytanych 126 książek. Pobiłam swój rekord ze zeszłego roku, kiedy to przeczytałam 118 książek. Większość z nich była satysfakcjonującą lekturą, ale zdarzyły się i takie, po które żałowałam, że sięgnęłam. Ciężko mi wybrać najlepszą i najgorszą książkę, więc nie będę tutaj sypać tytułami :)

Mam nadzieję, że Wasz rok również był udany. Bawcie się w Sylwestra bądź po prostu leniuchujcie, tak jak ja :)

Czytamy się w Nowym Roku! :)


Czytaj dalej »

27 gru 2019

Profesor Feelgood - Leisa Rayven


Asha to nie tylko ambitna redaktorka, ale także niepoprawna romantyczka. Wierzy w wielką, nieskończoną miłość, a problemy z uczuciami sprawiają, że nie potrafi być w związku dłużej niż by chciała. Zawsze znajdzie jakąś wymówkę, by zerwać znajomość z facetem.
W sieci trafia na profil Profesora Feelgooda - mimo iż mężczyzna nie do końca pokazuje swój wygląd, to obnaża swoje wnętrze, co bardzo ją podnieca. Pisze o nieszczęśliwej miłości, co trafia do jej serca. Dawno nie czuła takiej żądzy.

Wydawnictwo, w którym pracuje Asha, ma problemy i grozi im upadek. Ratunkiem wydaje się być super projekt, który przyniesie zyski. Asha postanawia namówić profesora do podpisania kontraktu, gdyż uważa, że jeśli wyda swoją poezję, to będzie stanie się ona prawdziwym hitem i każda ze stron będzie zadowolona. Po niemałym wysiłku udaje jej się go namówić na spotkanie w sprawie interesów. Kiedy się spotykają, nie spodziewa się, że jej ideał okaże się być tą osobą, której szczerze nienawidzi i którą tak bardzo ją zraniła. Próbuje sobie wmówić, że wcale go nie potrzebuje i ją nie interesuje. Ale ile można się okłamywać?

***

Nie ukrywam, że przez pierwsze kilkadziesiąt stron ciężko mi się czytało. Nie mogłam jakoś się wkręcić w tę historię i jak tak się zastanawiam, to do tej pory nie umiem stwierdzić, co było tego powodem. Jednak szybko to się zmieniło i ponownie się przekonałam, że historie z serii Masters of Love są po prostu świetne!

Asha to bardzo ambitna kobieta. Jest redaktorką, ciężko pracowała na swoją pozycję i wiele z siebie daje. Za to jej życie miłosne nie jest tak udane. Ma pewne problemy, które przyczyniają się do tego, że nie ma faceta na dłużej. Nie tylko z tego powodu, jest również niepoprawną romantyczką. Zawsze też potrafi znaleźć powód, dla którego powinna zostawić faceta.
Ideałem wydaje się jej być Profesor Feelgood, który na Instagramie obnaża swoje ciało i duszę. Żadna poezja o nieszczęśliwej miłości jeszcze nie trafiała do Ashy tak bardzo jak jego.
Wydawnictwo, w którym pracuje, przeżywa kryzys i jedynym ratunkiem wydaje się być wydanie prawdziwego hitu, który podniesie to miejsce na nogi. Dla Ashy to idealna okazja, by pokazać, że zasługuje na awans, a w dodatku będzie mogła poznać profesorka. Po ciężkich próbach udaje jej się go przekonać do pomysłu i dochodzi do spotkania, którego jednak się nie spodziewa.

Jacob nie miał lekko w życiu. Będąc nastolatkiem, boleśnie się przekonał, jakie okrutne potrafi być życie. Zwłaszcza to uczuciowe, które zmusiło go do ucieczki. Trafia na kobietę, która wydawałaby się go wyleczyć, ale prawda jest taka, że rani jeszcze mocniej. Wtedy też wylewa swoje żale w Internecie, które dostrzega Asha. I choć z początku nie jest przekonany do jej pomysłu, to zmienia zdanie, bo uznaje, że być może to czas, by sobie wszystko wyjaśnili, bowiem się okazuje, że Jacob ma więcej do ukrycia niż by się jej wydawało.

Nie chcę kurcze za dużo tutaj pisać, bo cała historia opiera się na wspólnej przeszłości bohaterów, a co za tym idzie - byłoby dużo spojlerów, a po co mam Wam odbierać przyjemność z czytania. Fajne jest to, że Profesor Feelgood to romans, a sam seks pojawił się tutaj chyba tylko raz, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Po raz kolejny autorka pokazała, że można stworzyć świetną historię bez seksu w nie wiadomo jakiej ilości, co ostatnio jest bardzo modne w książkach.
To, co rozwija się między Jacob'em, a Ashą, dzieje się powoli w swoim tempie. Nic tutaj nie jest wymuszone, a prawdziwe.
Styl, jakim posługuje się autorka, jest łatwy w odbiorze, przez co czyta się naprawdę bardzo dobrze i z zaciekawieniem. Oprócz tego pojawiają się także postaci z poprzedniego tomu, a sytuacje z nimi związane, są urocze.
Do samego końca czytałam z zapartym tchem. Naprawdę się rozkręciło i żal mi było kończyć lekturę.

I tym właśnie jest prawdziwa miłość: nie jest idealna i bezproblemowa, ale sprawia, że żaden kłopot nigdy nie będzie tak duży, by nie dało się go wspólnie rozwiązać.

Profesor Feelgood to kolejna świetna pozycja od Leisy Rayven. Jeśli macie ochotę na dobry romans, bez licznych scen seksu, to ta pozycja jest dla Was. Ja sama nie mogę doczekać się trzeciego tomu :D

Tytuł: Profesor Feelgood
Autorka: Leisa Rayven
Seria: Masters of Love
Ilość stron: 360

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.



Czytaj dalej »

24 gru 2019

Wesołych Świąt!


Dzisiaj przychodzę tylko po to, żeby życzyć Wszystkim Wesołych i Zdrowych Świąt, dużo uśmiechu i aby przyszły rok był jeszcze lepszy :)

Wesołych Świąt Kochani!


Czytaj dalej »

21 gru 2019

Między pragnieniami - Anna Bednarska PATRONAT + RECENZJA PRZEDPREMIEROWA



Natalia, Nina i Remigiusz mieszkają razem już siedem lat. Wprowadzili się do tego mieszkania na pierwszym roku studiów. Wydawałoby się, że po takim czasie ta trójka zna się na wylot, ale prawda jest zupełnie inna.
Niczego o sobie nie wiedzą. Jedynie jakieś zdawkowe informacje. Czasami coś razem zjedzą w kuchni, ale najczęściej po prostu się mijają. Każdy jest zajęty własnym życiem, nie interesując się innymi.
Jednak wkrótce dołącza do nich nowy współlokator - Bartek, przyszły lekarz, na pierwszy rzut oka wygląda niegroźnie. Jednak z czasem jego obecność zmienia wiele w życiu pozostałych współlokatorów. Jego obecność sprawia, że każdy będzie musiał zastanowić się nad swoim życiem, a przede wszystkim będzie musiał zmierzyć się z przeszłością. Bo jak się okazuje, wszyscy noszą na barkach jej ciężar, a ten zaczyna im co raz bardziej ciążyć.
Jedno jest pewne - życie Natalii, Niny i Remigiusza się zmieni. Ale czy na lepsze?

***

Czytając opis z tyłu książki, nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Byłam jednak bardzo zaintrygowana tym tytułem. Coś mnie do niego ciągnęło. I chociaż początek był trochę trudny, głównie dlatego, żeby połapać się, kto kim jest i co u niego się dzieje, to im dalej czytałam, tym bardziej byłam wciągnięta w losy naszych bohaterów.

Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się postać Natalii, która pracuje w przedszkolu, a oprócz tego jest również stażystką w redakcji Portalu Druga Strona. Nie jest on jakoś szczególnie popularny, a kiedy już czytelnicy na niego wchodzą to głównie z powodu kontrowersyjnych tematów.
Sama Natalia ma problem ze spaniem. Potrzebuje tabletek, by zasnąć i z tego też powodu co chwilę zmienia lekarzy, bo ci w końcu przestają jej wypisywać recepty. Natalia też nie chce z nimi rozmawiać, ani brać udziału w terapii. W dodatku pali, mimo że stara się tego unikać. Jednak nerwowe sytuacje jej w tym nie sprzyjają.
Na swojej drodze spotyka Maksa - nie pierwszy raz, ale pierwszy bliższy kontakt mają w przedszkolu, kiedy on odbiera swojego bratanka. A jak się potem okazuje, Maks to przyszywany brat Bartka.

Nina to nie doszła prawniczka. Studiowała prawo, ale nie zaczęła aplikacji. Rzuciła to i zajęła się zielarstwem, które było jej prawdziwą pasją. Oczywiście rodzice tego nie tolerowali, dlatego też odcięli ją od finansów. Dziewczyna ma pomysł na siebie, ale idzie jej ciężko. Zwłaszcza, że zastanawia się, co z ich dawnym współlokatorem. Była świadkiem pewnych wydarzeń, które bardzo odcisnęły na niej piętno. Ona i Natalia chyba mają najbliższą relację, jeśli chodzi o wszystkich współlokatorów. Coś tam o sobie wiedzą, ale wciąż za mało.

Remigiusz z kolei bardzo długo jest zagadką dla czytelnika. Chyba dopiero w drugiej połowie książki można się zorientować, kim tak naprawdę jest, a o czym głośno nie mówi. Nawet w myślach i ciężko w pierwszej chwili się połapać. To taka matka w tym mieszkaniu. Martwi się o wszystkich i stara się zbliżyć swoich współlokatorów. To jemu najbardziej przeszkadza to, że praktycznie nic o sobie nawzajem nie wiedzą, że po pracy nie porozmawiają jak normalni ludzie. Sam często zmienia pracę w korporacji. Pali też nałogowo, praktycznie non stop. Nie jest to jednak zapomniana postać, bowiem jego też spotyka coś niebezpiecznego.

Nowym współlokatorem, który zapoczątkowuje ciąg zmian, jest Bartek. Przyszły lekarz, który to lubi też sobie poimprezować i zaliczyć panienki. Czasami odnosiłam wrażenie, że sam nie do końca wie, czego chce. Zmusza jednak naszą trójkę głównych bohaterów do myślenia nad samymi sobą. Ciężko mi też coś więcej o nim napisać, bo jednak do samego końca Bartek to taka jedna wielka zagadka.

Warto też tutaj wspomnieć jeszcze o Maksie. Maks to brat Bartka, również jest lekarzem. Trochę dość tajemniczy, dowiadujemy się o nim więcej stopniowo, głównie za sprawą Natalii, bowiem to ona wcześniej na niego wpadła. Od początku też czuć, że między nimi coś się dzieje, ale u nich problemem jest też komunikacja, a lekarstwem na to...seks. A nie o to chodzi też Maksowi. Wie, że Natalii musiało się coś przytrafić, że ma jakiś problem, ale nie potrafi do niej dotrzeć. Ogólnie to dobry człowiek i chociaż czasami mnie irytował, to bardzo go lubiłam.

Nie miałam wcześniej styczności z twórczością tej Autorki. Jest to mój pierwszy raz, więc trudno się do czegoś odnieść. Styl, jakim się posługuje, jest dla mnie trochę specyficzny, ale dobry w odbiorze. Narracja jest trzecio osobowa. Każdy rozdział poświęcony jest innemu bohaterowi i jego życiu. Czasami mamy tutaj sporo opisów, ale jakoś mi to nie przeszkadzało, co w moim przypadku jest rzadkością. Uważam, że tutaj takie opisy były akurat niezbędne.
Pani Ania porusza w tej książce wiele problemów - związanych z rodziną, jej brakiem bądź brakiem zainteresowania z jej strony, próbą spełnienia oczekiwań wymagających rodziców. Narkotyki, uzależnienia, dziwaczne uzależnienia, brak pewności siebie, poszukiwanie idealnej przyszłości dla swojej osoby, próba pogodzenia się z przeszłością. Wydawałoby się, że tego jest dość sporo i może przytłaczać, ale uwierzcie mi - tak nie jest. Wszystko ze sobą się łączy, a na jaw wychodzą dopiero z czasem. Nie jest to wszystko rzucone nam na raz.

Między pragnieniami to próba poradzenia sobie z przeszłością, by móc w końcu żyć tak naprawdę. Uciekamy, bo boimy się stawić czoła temu, co nas kiedyś zraniło. Przez to życie ucieka nam przez palce. Warto podjąć walkę, by w końcu było normalnie.

Tytuł: Między pragnieniami
Autorka: Anna Bednarska
Ilość stron: 618

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu NOVAE RES.



Czytaj dalej »

19 gru 2019

Spełniacze - Małgorzata Falkowska


Zwyczajny projekt na studiach staje się dla Dominiki, Maćka i Juliana czymś więcej. Zaczęło się od listów dzieci, które pragnęły, by ich marzenia zaczęły się spełniać. Skończyło się na tym, że z pomocą profesora Kellera, swoją działalność rozpoczęła Fundacja Spełniacze, której głównym celem było właśnie spełnianie marzeń.

Dwanaście marzeń do spełnienia w ciągu dwunastu miesięcy. Jedne prostsze, drugie trudniejsze, chwytające za serca. A w tym wszystkim trójka przyjaciół, która uwielbia to robić. Jednak wkrótce i oni przekonają się, że życie bywa okrutne...

***

Z wielkim zaciekawieniem sięgałam po nową książkę Małgorzaty Falkowskiej. Zwłaszcza, że jej duet z Darią Skibą bardzo mnie rozczarował i pozostawił niesmak. Zawsze jednak daję drugą szansę, dlatego też zdecydowałam się na Spełniacze - zwłaszcza, że sam pomysł był czymś nowym w wydawniczym świecie.

Poznajemy trójkę młodych studentów - Dominikę, Maćka i Juliana. Zwyczajny projekt na studiach, który polegał na spełnianiu marzeń dzieci z różnych sfer, okazał się genialnym pomysłem na założenie fundacji - w ten sposób mogli zyskać większą pomoc. Z chęcią pomaga im profesor Keller, który w trudnych sytuacjach naprawdę ratuje im tyłki.
Wszyscy lubią to, co robią. Zwłaszcza Dominika, która ma naprawdę dobre serce - jak to kobieta bym powiedziała. Między nią a Maćkiem jest też uczucie. Zaś Julek to taki trochę lekkoduch, ale bardzo pozytywny.

Marzenia dzieciaków są naprawdę przeróżne - jedne wymagają jakiegoś nakładu finansowego, a inne wręcz przeciwnie. Wszystkie są prawdziwe. Nie są przesadzone, nie ma tutaj miejsca na jakieś udziwnienia. Autorka naprawdę świetnie przedstawiła nie tylko działania naszych bohaterów, ale także emocje tych wszystkich dzieci, które marzą o tym, by to właśnie ich list został przez studentów wybrany.

Przy każdym marzeniu byłam bardzo zainteresowana. Każde dziecko jest inne, ma różne potrzeby i jak na swój wiek, większość z nich jest naprawdę dojrzała.

Ale znajdziemy tutaj też coś więcej niż motyw spełniania marzeń. Jak już wcześniej wspomniałam, mamy tutaj wątek miłosny (między Maćkiem a Dominiką), dzieciństwo spędzone w domu dziecka. W dodatku jednego z bohaterów dotyka coś, na co nikt nie był przygotowany. Jest to zaskakujące i co najgorsze - pojawia się pod koniec książki a my zostajemy tylko z pytaniami. Już teraz nie mogę doczekać się drugiej części, bo jestem bardzo ciekawa, co takiego Autorka przygotowała dla naszych bohaterów.

Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Styl jest dobry, łatwy w odbiorze, nie ma zbyt długich i nudnawych opisów. Może jedynym minusem jest to, że ta książka to tylko 193 strony historii :D

Podsumowując, szczerze polecam! Autorka zaskoczyła mnie i to pozytywnie. Cieszę się, że ponownie dałam jej szansę i z niecierpliwością czekam na dalsze losy Spełniaczy.

Tytuł: Spełniacze
Autorka: Małgorzata Falkowska
Ilość stron: 193

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Inanna.



Czytaj dalej »

16 gru 2019

Na zawsze. Tom 2 Nasze jutro - Anna Szafrańska


Daniel poznaje prawdę na temat swojego życia i wydawałoby się, że jest to kluczowe, by móc w końcu być z Łucją. Jednak los nie jest im przychylny, stąpają po cienkim lodzie, a w dodatku Zośka postanawia uprzykrzyć im życie. Traktuje siostrę swojego chłopaka jak rywalkę i wcale tego nie ukrywa, a dopuszcza się nawet okropnych czynów.

Kolejna bolesna decyzja sprawia, że Daniel i Łucja muszą zapomnieć o swoich uczuciach. Łucja wyjeżdża, próbując sobie poradzić z całym tym bólem, a Daniel po prostu stara się jakoś funkcjonować.

Łucja wraca i zdaje sobie sprawę, że nie potrafi pozbyć się uczucia do Daniela. Działa to w dwie strony, ale oboje są przekonani, że nie mogą być razem. Zbyt wiele przeszkód stoi im na drodze, a uczucie wcale nie znika. Zaczynają mu się poddawać i stwierdzają, że nie chcą dalej walczyć z tym, co nieuniknione. Czy będzie im to dane? Co na to bliscy? Czy będą zwracać uwagę na otoczenie?

***

Mogę śmiało powiedzieć, że w tym roku Anna Szafrańska przeszła samą siebie, jeśli chodzi o książki, które wydała. A seria Na zawsze przebija moim zdaniem wszystko. To naprawdę bardzo dobra historia - przede wszystkim mocna i pełna różnych sprzecznych emocji. Więc jak już się pewnie domyślacie, lektura była bardzo udana.

UWAGA SPOJLER
Ta dwójka z pewnością nie ma łatwo. W końcu jak rodzeństwo może darzyć się miłością? Przynajmniej tak myślą na początku, bo Daniel dowiaduje się, że został adoptowany. I wydawałoby się, że ich problem zostaje przez to rozwiązany, ale rzeczywistość okazuje się być inna. Daniel nie wyjawia tego Łucji, ale ta i tak na własną rękę odkrywa prawdę. Jest wściekła na niego, bo ją odrzuca, a to jest bodźcem by wykorzystać możliwość wyjazdu zagranicę.
Rozłąka wcale im nie pomaga, bo obydwoje nie potrafią o sobie zapomnieć. Kiedy znów się widzą, uczucie wraca i tym razem nie zamierzają już się powstrzymywać. Ale co na to inni? Ile można ukrywać się przed innymi?

Obydwoje bohaterowie przechodzą swoje przemiany. Łucja nie jest już taką cichą, szarą myszką. Potrafi być zadziorna, ale przy Danielu, mam wrażenie, że jest taka jak kiedyś. Jest ufna, czasami aż za bardzo.
Daniel jest troskliwy, myśli o dobru najbliższych i zawsze wspiera Łucję, choć jest to dla niego czasami bolesne. Próbuje walczyć z zakazanym uczuciem, ale to przecież wcale nie jest takie łatwe.

Tematyka tej historii jest trudna i kontrowersyjna, o czym przekonujemy się już przy pierwszym tomie, ale Autorka świetnie sobie z nią poradziła. Przedstawiła prawdziwe emocje, które targają bohaterami. Wbrew pozorom wydaje mi się, że taki scenariusz mógłby mieć miejsce w prawdziwym życiu. Podziwiam Daniela i Łucję, że nie odpuścili do siebie uczucia pomimo wielu przeciwności. Radzili sobie z reakcją innych osób - w tym najbliższych, dla których był to szok. Zaś ich uczucie było prawdziwe i mocne, bo przezwyciężyło te wszystkie trudy.

Czyta się szybko, od początku wciągamy się na nowo w ich losy i trudno jest się oderwać od lektury, bo Autorka naprawdę wiele nam zafundowała. Nie ma tutaj miejsca na nudę czy znużenie. Czytelnik koniecznie chce wiedzieć, co z nimi będzie dalej. W dodatku udaje jej się jeszcze zasiać ziarenko zaciekawienia na temat Zośki, której wątek nie został rozwiązany do końca. Sprytnie go przemyciła i zainteresowała.

Na zawsze to historia pełna sprzecznych, ale silnych i pięknych uczuć. To trudna walka o własne szczęście, zwłaszcza, kiedy życie tego nie ułatwia. Należy jednak pamiętać, że warto walczyć, nie poddawać się. Bo jeśli miłość jest nam naprawdę przeznaczona, to w końcu będziemy mogli się nią cieszyć.

Tytuł: Nasze jutro
Seria: Na zawsze
Autorka: Anna Szafrańska
Ilość stron: 265

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu NieZwykłe.



Czytaj dalej »

14 gru 2019

Między pragnieniami - Anna Bednarska ZAPOWIEDŹ PATRONACKA

Cześć!

Miło mi Was poinformować, że mój blog Whoz That Girl objął patronatem nadchodzącą nowość Anny Bednarskiej Między pragnieniami.



Książka będzie miała swoją premierę 8 stycznia 2020 r. Już teraz możecie zamówić ją przedpremierowo w promocyjnej cenie na stronie Empiku. Poniżej opis pochodzący ze strony Wydawcy:

By wybrać właściwą drogę, trzeba zmierzyć się z tym, co zostawiło się za sobą.
Natalię, Ninę i Remigiusza łączy przede wszystkim adres – mieszkanie, do którego wprowadzili się na pierwszym roku studiów. Siedem lat później, pochłonięci układaniem swoich spraw zawodowych, nadal tkwią pod jednym dachem, niewiele wiedząc o sobie nawzajem. Ale prosty dotąd układ komplikuje się i przestaje wydawać się najlepszą z możliwych opcją – za sprawą nowego współlokatora… Na horyzoncie pojawiają się silne uczucia, a wraz z nimi wracają głęboko skrywane traumy, z którymi bohaterowie będą musieli się zmierzyć. Czy starczy im odwagi, by stanąć twarzą w twarz z przeszłością? Czy miłość jest w stanie wygrać z lękiem? Jedno jest pewne: wkrótce życie całej trójki ulegnie diametralnej zmianie…

Oprócz tego na skrzydełku znalazła się również moja polecajka :)

Jeśli szukacie lektury innej niż wszystkie - koniecznie musicie sięgnąć po tę książkę! Podkreśla, że warto podejmować walkę z demonami przeszłości, by życie nie uciekało nam już przez palce.

Jeszcze przed świętami zamieszczę przedpremierową recenzję. I tak jak napisałam w polecajce - jeśli szukacie lektury innej niż dotychczas, to szczerze polecam tę pozycję! Ja sama czytałam ją do późnego wieczora, bo tak mnie pochłonęła. Z resztą, niedługo będziecie mogli zapoznać się z moją opinią :)


Czytaj dalej »

12 gru 2019

Po drugiej stronie jeziora Tom 1 - Agnieszka Karecka


Mia Lang nie przepada za imprezami czy szumem wokół swojej osoby. Jej życie jest bardzo poukładane. Jednak w swoje osiemnaste urodziny życzy sobie, aby w tym poukładanym życiu w końcu coś się zmieniło. Zdmuchuje świeczki, przyjmuje prezenty, a potem idzie się przejść nad jezioro, gdzie traci przytomność.

Budzi się w innym świecie, a dokładniej w tajemniczej krainie Locus, gdzie wszystko wydaje się być sprzed ery technologii. Żeby wrócić do swojego świata, Mia zostaje wciągnięta w misję wyzwolenia Krainy Pięciu Miast. Nikt nie zna prawdy o jej osobie, a dowódca wyprawy, Zayn, wyjątkowo daje jej odczuć to, jak odstaje od grupy. Problem polega na tym, że mimo iż chciałaby go nie lubić, to w rzeczywistości chłopak działa na nią w drugą stronę. A z czasem okazuje się, że nie jest to jednostronne.

Czy przez nowe uczucie Mia będzie chciała wrócić do swojego świata i poukładanego życia? Czy misja się powiedzie?

***

Fantastyka to gatunek, po który rzadko sięgam, a jak już to fabuła musi mnie naprawdę zaciekawić. W tym wypadku był jeszcze dodatkowy powód, bowiem Autorkę poznałam prywatnie (świat jest mały :D) i sprezentowała mi swój debiut, więc nie mogłam odmówić czytania i przy okazji podzielenia się opinią :)

Mia Lang ma poukładane, spokojne życie. Nie ma w nim miejsca na szaleństwo, nie lubi być też w centrum zainteresowania. Jest grzeczna, ułożona, ma szacunek do swojej rodziny. Jednak brakuje jej trochę szaleństwa i w dzień osiemnastych urodzin życzy sobie, żeby w końcu coś się zmieniło. Nie pomyślałaby, że takie niewinne życzenie faktycznie zmieni jej życie i to w dodatku tak mocno, bowiem przenosi się do tajemniczej krainy Locus, gdzie nic nie jest takie samo jak w jej prawdziwym życiu.
Odnajduje ją Kleo, której to wujek postanawia pomóc Mii wrócić do swojego świata. Kleo i Mia szybko znajdują wspólny język, choć momentami odnosiłam wrażenie, że Kleo była bardziej dziecinna, trochę niedojrzała, ale muszę przyznać, że mimo wszystko bardzo ją polubiłam.

Mia, żeby móc wrócić do domu, zostaje wciągnięta w misję wyzwolenia Krainy Pięciu Miast. Wraz z innymi uczestnikami wyrusza w podróż, która od początku nie idzie im tak jak sobie zaplanowali. W jej trakcie Mia wyjątkowo zwraca uwagę na przywódcę wyprawy, Zayn'a. Wiecie, przystojniak, małomówny, a jak już coś się odezwie to jest arogancki i niegrzeczny. Jego głos przyprawia Mię o gęsią skórkę i co tu dużo mówić - podoba się jej, no! Zwłaszcza, że nie raz ratuje ją z tarapatów a nawet trochę ją szkoli z walki. A z czasem się okazuje, że ona sama nie jest mu obojętna...

Pozostałych członków wyprawy też da się lubić. Każdy jest inny, każdy odgrywa jakąś rolę w tym wszystkim. Autorka stworzyła naprawdę fajnych bohaterów, aczkolwiek trochę bym się przyczepiła do ich zachowania. Chociażby do takiego Zayn'a. Na początku przedstawiony jest jako arogancki typ, małomówny, trochę wycofany i odstający od grupy, a kiedy przyznaje się Mii, że nie jest mu obojętna, to się zmienia i ta zmiana wypadła w moich oczach sztucznie. Ogólnie czasami zachowania czy reakcje bohaterów wydawały się być sztuczne, nie potrafiłam tego poczuć i kłuło mnie to w oczy.

Mamy tutaj też dużo opisów, dla mnie - niestety. Nie lubię książek, gdzie to właśnie opisy przeważają - ale to akurat kwestia gustu. Zdania często są bardzo długie, aż za długie i występują też powtórzenia.
Narracja większości rozdziałów prowadzona jest przez główną bohaterkę, ale zdarzają się i takie, gdzie głos przejmuje Kleo.

Jest jeszcze coś, co mi zapadło w pamięć, ale nie jestem pewna, czy to mi umknęło, czy może nie doczytałam, ale nigdzie nie znalazłam wyjaśnienia dlaczego bohaterka nazywa się Mia Lang. Jest Polką, mieszkającą we Wrocławiu, rodzice mają polskie imiona, a ona nam się tutaj bardzo wyróżnia i nie za bardzo wiem dlaczego.

Ogólnie pisząc, nie jest to zła książka. Wiem, że ma już swoich fanów. W moim odczuciu całość jest po prostu średnia. Przyznaję, że Autorka miała fajny i ciekawy pomysł na fabułę. Nie brakuje tutaj akcji, przygód a nawet wątku miłosnego. Zadbała też o to, by końcówka zaciekawiła czytelnika na tyle (w tym mnie), by ten niecierpliwie czekał na drugi tom. Na pewno po niego sięgnę, żeby się przekonać, czy warsztat i reszta się poprawiła :D A z tego co widziałam na Instagramie Agnieszki, to zaczęła prace nad drugim tomem :)

Tytuł: Po drugiej stronie jeziora
Autorka: Agnieszka Karecka
Ilość stron: 380


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Autorce :).



Czytaj dalej »

9 gru 2019

Macochy -Danuta Awolusi



Nadia i Anita już w dzieciństwie jako siostry nie potrafiły się ze sobą dogadać. Różniły się od siebie tak bardzo, że aż się nienawidziły. Ich kontakt szybko się urwał. Rodzice nie byli najlepszym autorytetem.

Teraz po kilku latach spotykają się znów i to w najmniej spodziewanym miejscu. Okazuje się, że obecnie coś ich łączy. Nie znoszą dzieci z poprzednich związków swoich partnerów. Dlatego też postanawiają uczęszczać na spotkania grupy wsparcia kobiet z podobnymi problemami.

Wzajemna obecność sióstr okropnie na nie działa, co odbija się na grupie. Z tego powodu muszą podjąć się wspólnej terapii, choć bardziej decydują się na to, by zrobić sobie na złość. Żadna z nich nie spodziewa się, że ta terapia to początek poprawy relacji. Żadna również nie sądzi, że ich życie będzie pełne problemów.

***

Jak widzicie tematyka tej książki jest mało spotykana, co właśnie zachęciło mnie do zapoznania się z nią. Po pierwszych kilku stronach obawiałam się, czy Autorka na pewno sobie poradziła, ale szybko uznałam, że ta historia jest naprawdę dobra. I prawdziwa. Skończyło się na tym, że przeczytałam ją w dwa wieczory. I wiecie, co? To naprawdę kawał bardzo dobrej książki.

Nadia to starsza z sióstr i ta bardziej poukładana. Pilna, ambitna, wiecznie zajęta nauką. Z resztą rodzice dbali o to, by ich córki miały dobrą przyszłość a ich czas był w pełni wykorzystany na naukę. Nadia miała problemy z odżywianiem się, które bardzo na nią wpłynęły, a z których Anita potrafiła się śmiać.
Dzisiaj to kobieta biznesu, której do szczęścia brakuje miłości. Sądzi, że znajdzie ją u boku Olafa. Wszystko się komplikuje, kiedy jego córka z poprzedniego małżeństwa pojawia się u nich w domu co weekend, a potem nawet zamieszkuje. Nadia nie potrafi się dogadać z dziewczyną. Obie robią sobie na złość, spiskują, prowadzą wojnę. Kobieta najchętniej by ją wyrzuciła, ale bała się stracić Olafa.

Anita jest młodszą siostrą Nadii, buntowniczką. Nie miała najlepszych ocen, większość dodatkowych zajęć to były korepetycje. Imprezowała, nie słuchała się rodziców, robiła im na złość. Jedno jest pewne - siostry były ogromnym przeciwieństwem. Nie czuły się ze sobą związane i wcale tutaj też nie chodziło o dużą różnicę wieku. Kiedy niespodziewanie jej życie wywraca się do góry nogami, rodzice tylko pokazują, jak niewygodny jest problem, którego należy się tylko pozbyć. Więc Anita ucieka do ciotki.
Dziś jest manikiurzystką i za chwilę wychodzi za mąż za Szymona. Nie ma co kłamać, Anicie zależy na tym, by facet miał kasę. Również musi znosić obecność syna z poprzedniego małżeństwa męża. Dzieciak działa jej na nerwy - jest ślamazarny, sam nie umie się ubrać, zjeść ani podetrzeć. Szymon przez długi czas nie widzi problemu, ale kiedy syn przebywa z nimi dłużej, jego zachowanie i podejście do niego zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, co przestaje się podobać Anicie.

Autorka porusza tutaj jeszcze wiele innych problemów, z którymi muszą się zmierzyć nasze bohaterki. Nie będę spojlerować, ale mogę zagwarantować, że nie jest tego za dużo jak na jedną książkę. Problemy te wynikają z jeszcze innych problemów, taki efekt domina, bo wszystko jest ze sobą powiązane. A co najsmutniejsze - jest prawdziwe. To, co nam przedstawiła Autorka to historie z życia wzięte, taka jest rzeczywistość. Surowi rodzice, którzy nie interesują się swoimi dziećmi - od tego można by było powiedzieć, że się zaczyna.

Styl autorki jest dobry w odbiorze. Rozdziały zaczynają się od dzienników uczuć Anity i Nadii (które swoją drogą nie są przypadkiem), więc mamy narrację z ich perspektywy. A za chwilę wraca ona do trzecio osobowej i wbrew pozorom jest to ciekawy zabieg. Myślałam, że będzie mi to przeszkadzało, ale powiem szczerze, że teraz nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. To taki wstęp, by poczuć to, co te kobiety.

Nie pozostaje mi nic innego jak szczerze polecić Wam tę pozycję. Nie ma tutaj łatwych tematów. Bije od niej prawdziwość i okrutna rzeczywistość. Jednak w całym tym bólu jest również promyczek nadziei, że będzie lepiej. Wystarczy dać sobie i innym szansę. Spróbować zrozumieć błędy przeszłości i nie pozwolić, by teraźniejszość je powtarzała.

Tytuł: Macochy
Autorka: Danuta Awolusi
Ilość stron: 477


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.



Czytaj dalej »

7 gru 2019

Wszystko, czego pragnę w te święta - Anna Langner


Życie Ewy jest bardzo poukładane. Nie ma w nim miejsca na spontaniczność. Ma świetną pracę, mieszkanie bez kredytu, pokaźną sumę na koncie i fajne auto. Brakuje jej za to przyjaciół, nie ma czasu dla bliskich, a o randkach już nie wspominając.

Co roku na święta wyjeżdża do rodziców, którzy mieszkają w rodzinnej wsi. Tym razem planuje odpocząć, a czas przeznaczyć na to, by rozgryźć, czego tak naprawdę chce od życia. Dołącza do niej jej brat bliźniak, Adam, który dopiero co rozstał się z dziewczyną. Ewa jednak nie spodziewa się, że Adam przywiezie ze sobą kolegę. Przystojnego kolegę.

Bruno to pewny siebie przystojniak, który od pierwszej chwili działa jej na nerwy i w dodatku mówi wprost, że jeszcze przed świętami Ewa wyląduje u niego w łóżku. Jak on tak śmie?! Jednak Bruno od razu rozgrywa Ewę - czyta z niej jak z otwartych kart, a ona sama nie ma pojęcia, czy jej się to podoba.

Spokojne święta? Nie w tym roku. Okazuje się, że jej rodzice mają własny problemy, tak samo jak Bruno, który przytargał je ze sobą z Katowic. Faktycznie jest łobuzem, który może zniszczyć życie Ewy. Jednak ryzyko wydaje się warte gry, bowiem Bruno wyciąga Ewę ze swojej skorupy...

***

Ewa to taka przysłowiowa kobieta z kijem w tyłku - to stwierdzenie pojawia się wiele razy i pada głównie z ust niegrzecznego przystojniaka, jakim jest Bruno.
To kobieta sukcesu, który zawdzięcza ciężkiej pracy. Zaczynała od zwykłej sprzedaży telefonów, a skończyła na wysokim stanowisku. Ma pieniądze, kawalerkę bez kredytu, droższe autko. Brakuje jej tylko przyjaciół i miłości, choć sama co do niej nie jest pewna. Nie ma nawet na to czasu, bo ciągle praca i praca.
Rodziców odwiedza dwa razy w roku, na święta. Tym razem ten czas chce poświęcić na przemyślenia i odetchnięcie od życia, które zaczęło ją po prostu męczyć. Widok nieznajomego w domu rodziców jej nie uszczęśliwia, zwłaszcza, że przyłapują ją na czymś, czego nikt by się po Ewie nie spodziewał (a specjalnie nie napiszę o co chodzi :D). Od początku widać, że Ewa mu się podoba i choć z początku ona zaprzecza, że również na niego leci, to szybko się orientuje, że tak jest faktycznie. Ciało ją po prostu zdradza. Ale Ewa się powstrzymuje od szaleństwa, za każdym razem spławia mężczyznę, ale jej upór słabnie.

Bruno to taki pewny siebie, arogancki przystojniak, który nie boi się powiedzieć tego, co sądzi. Ale pod tą całą maską skrywa się uczuciowy mężczyzna, szanujący kobiety. Czytelnik dość szybko się przekonuje, że ma za sobą ciężkie przeżycia, nieciekawą przyszłość i próbuje poskładać swoje życie na nowo. Można powiedzieć, że Ewa go tylko zachęciła do tego i zaczęło mu zależeć. Jest uparty, trochę denerwujący, ale go polubiłam. To takie przeciwieństwo Ewy, choć sam przyznaje, że jakiś czas temu był dokładnie taki sam, dlatego tak łatwo potrafi rozgryźć tę kobietę.
Ma za sobą przykre wydarzenia, których z pewnością żałuje. Do dnia dzisiejszego próbuje sobie z nimi poradzić i robi to na swój sposób. To z nimi związana jest również zmiana sposobu życia.

Adam to postać drugo planowa i powiem szczerze, że pod koniec książki bardzo mnie zaintrygował - zadbała o to Autorka, nie ma co. Wydaje się być poukładanym bratem, nie wyszło mu z dziewczyną, jest świetnym architektem. A tym czasem okazuje się, że to tylko pozory. Cicha woda brzegi rwie... Mam nadzieję, że pojawi się kolejna część, bo jestem baaaaardzo ciekawa, co z niego za ziółko.

Muszę przyznać, że Wszystko, czego pragnę w te święta to udany polski debiut. Trochę obawiałam się tej lektury, ale jak się okazało - zupełnie niepotrzebnie. Autorka naprawdę bardzo dobrze sobie poradziła. Miała fajny pomysł, wykorzystała go, a bohaterów przedstawiła w ciekawy sposób. Styl jest prosty w odbiorze, łatwo i szybko się czyta, a to dla mnie najważniejsze cechy. I choć obiecałam sobie, że nie sięgnę już po kolejną świąteczną książkę, to cieszę się, że zdecydowałam się na ten tytuł.

Wszystkiego, czego pragnę w te święta to historia o tym, że poukładane i idealne życie nie jest wystarczające, by osiągnąć pełnię szczęścia. Pieniądze, praca, czy inne przedmioty materialne nie zastąpią nam najważniejszego - uczuć i bliskich.

Tytuł: Wszystko, czego pragnę w te święta
Autorka: Anna Langner
Ilość stron: 399


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.



Czytaj dalej »

4 gru 2019

Zbiór miłości niechcianych - Edyta Folwarska


Wydawałoby się, że Oliwia ma wszystko - przyjaciół, pracę dziennikarki w znanym dzienniku, pieniądze, urodę... Ale w tym wszystkim brakuje jej prawdziwej miłości.
Ma za sobą rozwód, a jej małżeństwo wcale tak długo nie trwało. Już w noc przed ślubem zastanawiała się, czy przypadkiem coś jest nie tak. Przeczucie miała dobre, bo szybko się okazała, że dla niego nie była tą jedyną.

I od czasu rozwodu wszystko się psuje. Oliwia trafia na samych idiotów. Za każdym razem, kiedy sądzi, że trafił się jej lepszy facet, ten okazuje się być jeszcze gorszy od poprzednika. Czy Oliwia nie ma już szansy na prawdziwą miłość?

***

Nie ma co ukrywać, że w Internetach pojawiają się raczej niepochlebne recenzje tej książki. Mnie to jednak nie zniechęciło. Chciałam się sama przekonać, więc negatywne opinie zostawiłam za sobą, a sama zaczęłam czytać. I owszem, pierwsze rozdziały mnie zniechęciły i już się bałam, że to faktycznie będzie porażka. Ale całe szczęście po tych kilku rozdziałach wszystko się odwróciło, a ja naprawdę się wciągnęłam w perypetie Oliwii.

Ciężko mi powiedzieć, czy z główną bohaterką się polubiłam, czy też nie. Nie poczułam jakiegoś specjalnego przywiązania do niej. Wydaje się, że ma wszystko, czego potrzebuje. Pieniądze, karierę, przyjaciół - całe szczęście jej przyjaciele nie są fałszywi. Naprawdę może na nich liczyć. Brakuje jej jedynie prawdziwej miłości. Nie sądziła, że po ślubie tak szybko weźmie rozwód, że była tak ślepa i nie dostrzegła zakłamania. Szybko się jednak po nim podniosła i wróciła do gry. Nie przypuszczała jednak, że każdy kolejny typ faceta okaże się taką porażką.
Jedynie czasami odnosiłam wrażenia, że niektóre reakcje, czy wypowiedzi nie pasowały do Oliwii, do jej osoby. Wydawały się trochę sztuczne, ale takich sytuacji całe szczęście było niewiele.

Cóż, Oliwia ma po prostu pecha do facetów. Mam wrażenie, że zaczęła przyciągać do siebie samych najgorszych typów, którzy tylko ją wykorzystywali. A ona za każdym razem miała nadzieję na coś prawdziwego - nadzieja matką głupich. I choć w pewnym momencie wydawało mi się, że za dużo tych wpadek, to po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że to prawdziwe życie. Nie każda z nas ma takie szczęście, że od razu trafia na tego jedynego. Czasem faktycznie musi trafić na dziesięciu idiotów, by w końcu znaleźć tego swojego jedynego rycerza na białym koniu.

I wbrew pozorom nie mamy tutaj happy end'u. Zakończenie jasno daje do zrozumienia, że będzie kolejna część i zapowiada wielką zmianę, jaka zajdzie w Oliwii. Wcale jej się nie dziwię. Sama miałabym dość.

Styl autorki jest prosty. Znalazło się trochę powtórzeń w kilku rozdziałach, których nie dało się nie zauważyć, ale to chyba jedyny minus. Poza tym czytało mi się dobrze i choć cała historia wydaje się błaha, irracjonalna, czy nawet według niektórych słaba, to mnie się podobała. Rozumiem, że są gusta i guściki, ale nie rozumiem, dlaczego się wiesza psy na tej pozycji i porównuje do innych książek, które tematycznie się różnią. No cóż.

Tak czy siak, ja polecam Zbiór miłości niechcianych. Jest to coś innego od tego, co nam prezentuje obecnie rynek wydawniczy. Pokazuje typy facetów, którzy naprawdę istnieją na tym świecie. Nie ma tu nic zmyślonego.
Może nie jest to lektura wysokich lotów, ale na pewno nie jest też to gniot jak to inni się o niej wypowiadają. Ja na pewno sięgnę po kolejną część :)

Tytuł: Zbiór miłości niechcianych
Autorka: Edyta Folwarska
Ilość stron: 223


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Media Polska.



Czytaj dalej »

1 gru 2019

Zgryźliwe wiadomości - Vi Keeland, Penelope Ward


Charlotte była zmuszona sprzedać swoją suknię ślubną, bowiem jej narzeczony okazał się skończonym, niewiernym idiotą. Nie przypuszczała jednak, że wróci z inną suknią ślubną, a to wszystko za sprawą niebieskiej wiadomości, którą znalazła przyczepioną do materiału. Jej nadawca wydawał się prawdziwym romantykiem, uczuciowym facetem. I pewnego wieczoru, kiedy procenty szumią, Charlotte postanawia wygooglować go w Internecie. Następnego dnia ma z nim spotkanie, które z pewnością nie toczy się po jej myśli.

Jedyny plus jest taki, że dostaje nową ofertę pracy od Iris, która jest świadkiem załamania dziewczyny. Kobieta jednak widzi w niej dawną siebie i oferuje pomoc. A skoro Charlotte jest bez pracy, to się bez wahania zgadza.

Cóż, nie spodziewa się jednak, że znów spotka Reed'a - tym razem jako jej przełożonego. Okazuje się, że jest wnuczkiem Iris i będzie miał nową asystentkę. Z początku nie ukrywa tego, że mu się to nie podoba. Z czasem jednak to się zmienia, choć ciężko mu to przyznać. Tym bardziej, że on sam ma za sobą trudny związek, przez który ogrodził się murem.

Charlotte jednak nie zamierza się poddać i powoli przebija się przez ten mur. Tylko czy Reed jej na to pozwoli? Czy ta dwójka poradzi sobie ze skrywanymi tajemnicami, które złamią im serca?

***

Kto nie lubi duetu tych Pań? :D Trzeba przyznać, że Vi Keeland i Penelope Ward tworzą wspólnie świetne historie. I choć wydawałoby się, że Zgryźliwe wiadomości to kolejny typowy, pikantny romans z ich strony, to w rzeczywistości otrzymujemy coś więcej. Ta historia to o wiele więcej niż seks (którego tutaj mało jak nigdy), to coś o wiele poważniejszego i głębszego, co bardzo mnie zaskoczyło. Pozytywnie - inaczej być nie mogło.

Charlotte to taka pozytywnie nastawiona bohaterka. Mimo że nie miała szczęścia w ostatnim związku, o mało co nie wyszłaby za zdradzieckiego głupka, to do życia podchodziła naprawdę pozytywnie. Jest też bardzo zwariowana i pokręcona, nie wstydzi się tego, jaka jest. Mówi otwarcie, a choć chciałaby skłamać, to tak na dłuższą metę nie potrafi. Jest w stanie wiele poświęcić dla bliskich. To naprawdę ciepła dziewczyna, którą bardzo polubiłam.

Reed to przystojny, ale i arogancki mężczyzna. Nie skrywa swojej niechęci do Charlotte, choć za tym kryje się tak naprawdę coś więcej. To nie jej wina, bo on stworzył mur wokół siebie, a to wszystko przez rozstanie z Allison. Oprócz tego chodzi też o coś więcej, coś o czym Reed na co dzień nie mówi, a ukrywa to. Nie zdradzę, co to jest, bo tak naprawdę ja sama się tego nie spodziewałam. Ale jest to dość ważne i zmienia to sens całej tej historii.

To, co bardzo mi się podobało, to że ich relacja rozwijała się powoli. I choć ciągnęło ich do siebie, to jednak Reed nie chciał posuwać się za daleko. A Charlotte jak to Charlotte, nie dawała za wygraną. Nawet, kiedy poznała prawdę. Seks nie odgrywa tutaj pierwszych skrzypiec i w sumie tak jak pomyślę, to chyba była tylko jedna scena, albo może dwie. Ale powiem szczerze, że bardzo mi się to podobało. To było po prostu odpowiednie.

Narracja prowadzona jest z perspektywy Charlotte i Reed'a. Autorki bardzo dobrze oddały to, co bohaterowie przeżywali i czuli. Czuć prawdziwość tego wszystkiego.

Czytało mi się naprawdę bardzo dobrze. Styl jest łatwy w odbiorze, historia wciąga a czas spędzony przy lekturze mija naprawdę szybko.

Po raz kolejny ten duet mnie nie zawiódł. Ba, zaskoczył mnie jeszcze bardziej, bowiem Zgryźliwe wiadomości to coś więcej niż zwykły, przeciętny romans. To życie, które nie zawsze bywa kolorowe.

Tytuł: Zgryźliwe wiadomości
Autorki: Vi Keeland, Penelope Ward
Ilość stron: 304


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editiored.



Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia