Po pięciu latach więzienia Kenna postanawia wrócić i zawalczyć o swoją córkę. W końcu chce ją poznać, bowiem po porodzie nie było jej to dane. Niestety, jest to trudne, bowiem wszyscy przykleili jej łatkę winnej. Jedynie Ledger nie skreśla Kenny. Między nimi pojawia się nić porozumienia, ale obydwoje zdają sobie sprawę, że ich znajomość może zaważyć na losach Kenny i jej córki…
CoHo znana jest z emocjonujących lektur i muszę przyznać, że ta również do takich należy. Od pierwszych stron czuć przez co przechodziła i wciąż przechodzi Kenna. Rozdziały z jej perspektywy są bolesne. W pamięci szczególnie zapadł mi jeden z początkowych, których Kenna tak bardzo negatywnie ocenia siebie i swoje decyzje z przeszłości. Pamiętam, że czytałam go z ogromnym grymasem bólu na twarzy. Myślę, że matki szczególnie zrozumieją sytuację głównej bohaterki.
Ta historia to próba wybaczenia sobie, to próba dania drugich szans, choć uważa się, że na nie się nie zasługuje. Całość naprawdę skłania do refleksji i choć spodziewałam się większej konfrontacji w tej sprawie, to cieszę się, że wszystko odbyło się tak naturalnie i….spokojnie. Po prostu zobaczono człowieka i zrozumiano, że pozory mogą być mylne.
Ledger jest pozytywnym bohaterem i bardzo go polubiłam, ale chyba jak dla mnie był trochę hm…Zbyt mdły. Nie wiem, nie potrafił się wybić przed szereg. Jak dla mnie był tutaj dość mocno na drugim planie.
To była naprawdę dobra i mocna lektura. Myślę, że jeśli kiedyś wrócę do niej i zrobię reread to odczuję ją dokładnie tak samo, a nawet mocniej. To jedna z tych historii, które chce się zostawić dla siebie na półce na przyszłość.
Polecam, ale przygotujcie się na dużo bólu.
Tytuł: Reminders of him
Autorka: Colleen Hoover
Ilość stron: 352
Wydawnictwo Otwarte
Znacie twórczość Autorki? Lubicie?