Mason i Grace studiują na tej samej uczelni, ale jakoś specjalnie się nie kumplują. Wiedzą, kim są ze względu na tych samych przyjaciół.
Sytuacja się zmienia, kiedy Grace postanawia schudnąć, a Mason staje się jej trenerem personalnym. Ten nie ma za bardzo nic do gadania, bowiem winny był jej przysługę.
Grace nie musi chudnąć. Zły wpływ miała na nią matka i choć dziewczyna próbuje walczyć z tymi myślami, jest jej ciężko. Chce coś sobie udowodnić i za namową przyjaciółki bierze udział w przesłuchaniu na wokalistkę zespołu, w którym gra Mason.
Chłopak wie, że Grace jest świetna i razem z nią mogliby wiele osiągnąć. Problem polega na tym, że nawet jeśli Grace coś sobie udowodni, to wcale nie znaczy, że będzie w zespole. Dlatego jego zadaniem staje się przekonanie jej do zmiany zdania.
A w między czasie ta dwójka staje się sobie bliższa, czego sobie nie mogli wyobrazić.
***
Przyznaję, że nie mogłam doczekać się kolejnej części, bowiem uwielbiam tę serię. Jest przyjemna i można przy niej spędzić dobry wieczór. Czy lektura okazała się warta poświęcenia czasu?
Myślę, że nie przesadzę, jeśli powiem, iż Grace została psychicznie zniszczona przez matkę. Zapisywała ją na różnego rodzaju konkursy piękności. Wpoiła jej, że musi pilnować wagi, jak ma się odpowiednio zachowywać i że wygląd jest najważniejszy. A kiedy Grace coś się nie udało, nie miała wsparcia ze strony matki. Ta tylko wszystko pogarszała.
Dlatego też nie dziwię się jej, że uciekła na uczelnię, która znajdowała się kawałek od domu. Z matką niechętnie rozmawiała przez telefon, bo to kończyło się na planach treningowych. Nie liczyło się to, co naprawdę Grace chciałaby robić. A chciałaby śpiewać tylko, że po pewnych wydarzeniach strach ją paraliżuje. I choć zdaje sobie sprawę, że jej matka jest toksyczna, to jednak jej słowa wciąż potrafią namieszać w głowie.
Mason gra na gitarze, nawet trochę śpiewa, jest przystojny - marzenie niejednej dziewczyny. Tyle, że rzekomo taką ma. W sumie to ciągle ze sobą zrywają i nie rozumiałam jego postępowania. Gdybym ja się spotykała z takim facetem, jak jego dziewczyna, to już bym dawno odpuściła. Przez chwilę zatrzymał się chyba w przeszłości, a tym czasem teraźniejszość mu pokazywała, że jego przyszłość się zmienia.
Powiem szczerze, że jakoś niczym się chłopak nie wyróżnia. Jest świetnym przyjacielem, o czym nie raz przekonała się Grace, choć na początku nie byli sobie bliscy. To przychodzi z czasem.
W tym tomie to problemy Grace wysuwają się na pierwszy plan. Myślę, że z kolei problem Masona nie jest aż taki wielki. Historia skupia się bardziej na dziewczynie.
Pojawiają się także bohaterowie poprzednich części i miło jest o nich poczytać. Wszyscy tworzą naprawdę świetną paczkę i kiedy przychodzi koniec, to aż się nie chce wierzyć. Czytelnik dorasta i kończy studia razem z nimi.
Książkę czyta się naprawdę dobrze i szybko. Styl jest prosty, język łatwy w odbiorze. Nie ma zbyt długich opisów, których to fanką nie jestem.
Cóż, ten tom był dobry. Po prostu. Nie zrobił na mnie większego wow. Myślę, że to taka średnia pozycja, choć warto było poznać historię Masona i Grace.
Całą serię naprawdę polecam. Jest warta uwagi, choć czasami zdarzają się jakieś mankamenty. Jednak ja cieszę się, że mogłam ją poznać.
Tytuł: First Last Song
Autorka: Bianca Iosivoni
Ilość stron: 338
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar.