Świat muzyki, sztuki i uzależnień na tle hipnotyzującej Warszawy pełnej dźwięków. Es ma trzydzieści dwa lata i jest menadżerką młodszej od siebie Melodii – najpopularniejszej wokalistki w kraju. Ich z pozoru niewinne spotkanie na parkingu wytwórni muzycznej wywołuje lawinę zdarzeń i zamienia się w niepokojącą relację, która nieuchronnie zmierza do mrocznego finału. Gorzka powieść wywołująca niemal namacalne uczucie dyskomfortu. To historia o marzeniach, które okazały się być początkiem drogi do samego piekła.
Opis pochodzi z empik.com
***
Nie bez powodu wstawiłam opis z Empiku, ponieważ ja sama nie wiedziałam, jak mam Wam streścić fabułę tej książki. Muszę też się przyznać, że nie wiedziałam, o czym była ta książka, dopóki nie przeczytałam tego opisu.
Z ciekawości zerknęłam wcześniej na recenzje i jak się okazuje, niektórzy mieli podobne odczucia do moich.
Cała ta książka jest dość specyficzna. Śmiało mogę stwierdzić, że skupiła się na relacji Es z Melodią - choć momentami odnosiłam wrażenie, że to jedna osoba.
Relacja piosenkarki i menadżerki nie była zdrowa. Es niby chciała pomóc Melodii, ale czasami miałam wrażenie, że jest zupełnie inaczej. Brakowało jej pewności siebie i wszystko to, co potrafiła, pokazywała przez osobę Melodii. Jakież było moje zdziwienie na koniec tej historii - Es w moich oczach wypadła na samolubną kobietę, która za wszelką cenę chciała spełnić swoje marzenia. Ja to tak odebrałam. Konkretniej nic nie napiszę, ponieważ nie chcę zdradzać fabuły.
Melodia z kolei pogubiła się. Myślę też, że miała o sobie zbyt wysokie mniemanie. Do tego dochodzą używki. Takie połączenie nigdy nie kończy się dobrze.
Żadnej z bohaterek nie polubiłam. I mimo że napisałam o nich kilka słów, to były też po prostu jakieś takie nijakie. Owszem, poznajemy przeszłość Es, dowiadujemy się, jak dziewczyny się poznały i w ogóle. Ale czasami to przeplatanie teraźniejszości z przeszłością było bardzo mylące. Trudno było się połapać.
Czyta się średnio. Rozdziały są krótkie i to akurat jest bardzo fajne. Ale styl i język cechuje specyficzność, która niekoniecznie przypadła mi do gustu. Nie byłam jakoś szczególnie zainteresowana. Nie wciągnęłam się, przez co zdarzało mi się kartkować strony. Dokończyłam czytanie, bo sama książka jest krótka i byłam ciekawa, czy może jednak mnie czymś zaskoczy.
Ale tak nie było. Samo zakończenie też było przewidywalne (przynajmniej w części). I jak tak pomyślę, to ta historia to nic nowego.
Melodia mgieł dziennych to gorzka historia, przedstawiająca świat uzależnień. Prawdziwa i smutna. Mnie jednak coś tutaj zabrakło.
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Ja zaczęłam ją czytać, ale za mało przeczytałam, by wypowiedzieć swoją opinię, chociaż części tej książki. Szkoda, że czegoś ci w niej zabrakło.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nooo. Ale jestem ciekawa jak Ty ją odbierzesz w takim razie :)
UsuńJeszcze nie czytałam, ale książka już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńCzekam na opinie :)
UsuńZaskoczyła mnie informacja, że Marta Bijan postanowiła spróbować swoich sił w literaturze, powiem szczerze. Bardzo jestem ciekawa tej historii.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy wcześniej jakiejś poezji nie wydała.
UsuńJa póki co nie planuję lektury tej książki 😉
OdpowiedzUsuńStratna nie będziesz :D
UsuńRaczej się nie skusze na tą ksiazkę
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMimo wszystko, chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPewnie, lepiej samemu wyrobić sobie opinię :)
Usuń