Rain i Olivia mieli być przyjaciółmi na zawsze, ale życie zweryfikowało ich plany. Rain wyjechał, by zostać sławnym raperem, ale po drodze używki niemal go nie zabiły. W między czasie Olivia musiała pożegnać się ze swoimi marzeniami, bowiem choroba nie odpuszczała.
Po latach ta dwójka znów się spotyka i orientuje, że wszystko się zmieniło…
W internetach było głośno o tej historii – pisano przede wszystkim, że to wyciskacz łez. Poczułam się zaintrygowana, więc sięgnęłam po lekturę. Mogę napisać, że jestem z niej zadowolona. Choć przez większość czasu towarzyszyła mi myśl „czym się wszyscy tak zachwycali”? Do pewnego momentu powiedziałabym, że dla mnie to zwykła książka. Pokazuje brutalną prawdę, że życie nie jest idealne i wszystko może nagle się zmienić… że zdrowie nie zawsze dopisuje, a jest ważne. I to było okej. Dopiero ostatnie rozdziały faktycznie wycisnęły ze mnie łzy. Myślę, że każdy wrażliwy czytelnik zareaguje tak samo.
Ale w ogólnym rozrachunku to historia Rain’a i Olivii jakoś niekoniecznie chwyciła mnie za serce. Chyba spodziewałam się, że od samego początku będą targały mną emocje. Tak niestety nie było. Nie jest to jednak zła lektura.
Ogólnie to czytało mi się dobrze, a rozdziały nie były długie. Styl Autorki przypadł mi do gustu. Myślę, że w przyszłości, jeśli się nadarzy okazja, to sięgnę po jej inny tytuł. Tym czasem oceniam na trójkę.
Tytuł: Co wyszeptał nam deszcz
Autorka: Joanna Balicka
Ilość stron: 307
Wydawnictwo NieZwykłe
Czytaliście może tę książkę?
Szkoda, że dopiero końcówka wciąga.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że książke dobrze ci się czytało. Udanej majówki.
OdpowiedzUsuń