Życie to nie film Disneya. Happy end nie jest gwarantowany, a bestia nie zmienia się w księcia. Czasem jednak prawdziwe scenariusze potrafią być zdecydowanie bardziej zaskakujące.
Brett King miał kiedyś wszystko: wygląd, władzę, bogactwo i idealną rodzinę. Ale całe to godne pozazdroszczenia życie zniknęło w ciągu kilku chwil, kiedy uległ wypadkowi. Teraz musi ukrywać swoją poznaczoną bliznami twarz, żona odwróciła się od niego, zajęta kolejnymi kochankami, a pięcioletni syn nie może nawet spojrzeć na niego bez strachu.
Charlotte jest młodą opiekunką zatrudnioną przez panią King do opieki nad małym Zackarym. Mimo absurdalnych zasad, jakie panują w olbrzymiej rezydencji jej nowych pracodawców, dziewczyna robi wszystko, aby jak najlepiej zająć się tym wrażliwym i nieśmiałym chłopcem. W tym celu musi przeciwstawić się jego matce i dojść do porozumienia z ojcem, który całkowicie wycofał się z życia syna.
Czy człowiek ukrywający się w południowym skrzydle domostwa rzeczywiście jest takim potworem, jak twierdzą niektórzy? Czy Charlotte da radę ujrzeć więcej niż szpecące go blizny?
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
***
Sięgając po ten tytuł nie spodziewałam się, że tak mocno przepadnę w lekturze. Mamy tutaj klasyczny motyw, który na swój sposób i tak mnie urzekł. Owszem, ta historia ma swoje mankamenty, ale nie przyćmiewają one całości.
Brett miał kiedyś wszystko – władzę, wygląd, bogactwo i idealną rodzinę. Po wypadku zostały mu w sumie pieniądze. Twarz ukrywa pod maską, by nie przestraszyć innych swoimi bliznami. Syn się go boi, a żona zdradza go na każdym kroku.
Charlotte jest młodą opiekunką, którą zatrudniła żona Bretta do opieki nad synem. Jest zaskoczona absurdalnością zasad, jakie nałożyła kobieta. Jednak się nie zraża i stara się jak najlepiej zająć małym chłopcem. W między czasie próbuje przekonać Bretta to odbudowy relacji z synem.
Charlotte jest świetną dziewczyną. Polubiłam ją od pierwszych stron. Tak samo miałam z Brettem, mimo że od początku stara się zrazić czytelnika do siebie. Ale rozumiałam jego zachowanie.
Tę dwójkę przyciąga magnetyzm i choć rozwija się to dość szybko, to w tym przypadku mi to nie przeszkadzało. Usunęłam to po prostu w cień, bo całość tak bardzo mi się podobała, że byłam w stanie zapomnieć o mankamentach.
Książka nie ma też zbyt wielu stron, więc pochłonęłam ją na raz. Gorąco Wam polecam!
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Niegrzecznym Książkom.
Super, że książka tak mocno cię wciągnęła.
OdpowiedzUsuńA no :)
UsuńBardzo fajna historia 😊
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
Usuń