4 gru 2019

Zbiór miłości niechcianych - Edyta Folwarska


Wydawałoby się, że Oliwia ma wszystko - przyjaciół, pracę dziennikarki w znanym dzienniku, pieniądze, urodę... Ale w tym wszystkim brakuje jej prawdziwej miłości.
Ma za sobą rozwód, a jej małżeństwo wcale tak długo nie trwało. Już w noc przed ślubem zastanawiała się, czy przypadkiem coś jest nie tak. Przeczucie miała dobre, bo szybko się okazała, że dla niego nie była tą jedyną.

I od czasu rozwodu wszystko się psuje. Oliwia trafia na samych idiotów. Za każdym razem, kiedy sądzi, że trafił się jej lepszy facet, ten okazuje się być jeszcze gorszy od poprzednika. Czy Oliwia nie ma już szansy na prawdziwą miłość?

***

Nie ma co ukrywać, że w Internetach pojawiają się raczej niepochlebne recenzje tej książki. Mnie to jednak nie zniechęciło. Chciałam się sama przekonać, więc negatywne opinie zostawiłam za sobą, a sama zaczęłam czytać. I owszem, pierwsze rozdziały mnie zniechęciły i już się bałam, że to faktycznie będzie porażka. Ale całe szczęście po tych kilku rozdziałach wszystko się odwróciło, a ja naprawdę się wciągnęłam w perypetie Oliwii.

Ciężko mi powiedzieć, czy z główną bohaterką się polubiłam, czy też nie. Nie poczułam jakiegoś specjalnego przywiązania do niej. Wydaje się, że ma wszystko, czego potrzebuje. Pieniądze, karierę, przyjaciół - całe szczęście jej przyjaciele nie są fałszywi. Naprawdę może na nich liczyć. Brakuje jej jedynie prawdziwej miłości. Nie sądziła, że po ślubie tak szybko weźmie rozwód, że była tak ślepa i nie dostrzegła zakłamania. Szybko się jednak po nim podniosła i wróciła do gry. Nie przypuszczała jednak, że każdy kolejny typ faceta okaże się taką porażką.
Jedynie czasami odnosiłam wrażenia, że niektóre reakcje, czy wypowiedzi nie pasowały do Oliwii, do jej osoby. Wydawały się trochę sztuczne, ale takich sytuacji całe szczęście było niewiele.

Cóż, Oliwia ma po prostu pecha do facetów. Mam wrażenie, że zaczęła przyciągać do siebie samych najgorszych typów, którzy tylko ją wykorzystywali. A ona za każdym razem miała nadzieję na coś prawdziwego - nadzieja matką głupich. I choć w pewnym momencie wydawało mi się, że za dużo tych wpadek, to po głębszym zastanowieniu stwierdziłam, że to prawdziwe życie. Nie każda z nas ma takie szczęście, że od razu trafia na tego jedynego. Czasem faktycznie musi trafić na dziesięciu idiotów, by w końcu znaleźć tego swojego jedynego rycerza na białym koniu.

I wbrew pozorom nie mamy tutaj happy end'u. Zakończenie jasno daje do zrozumienia, że będzie kolejna część i zapowiada wielką zmianę, jaka zajdzie w Oliwii. Wcale jej się nie dziwię. Sama miałabym dość.

Styl autorki jest prosty. Znalazło się trochę powtórzeń w kilku rozdziałach, których nie dało się nie zauważyć, ale to chyba jedyny minus. Poza tym czytało mi się dobrze i choć cała historia wydaje się błaha, irracjonalna, czy nawet według niektórych słaba, to mnie się podobała. Rozumiem, że są gusta i guściki, ale nie rozumiem, dlaczego się wiesza psy na tej pozycji i porównuje do innych książek, które tematycznie się różnią. No cóż.

Tak czy siak, ja polecam Zbiór miłości niechcianych. Jest to coś innego od tego, co nam prezentuje obecnie rynek wydawniczy. Pokazuje typy facetów, którzy naprawdę istnieją na tym świecie. Nie ma tu nic zmyślonego.
Może nie jest to lektura wysokich lotów, ale na pewno nie jest też to gniot jak to inni się o niej wypowiadają. Ja na pewno sięgnę po kolejną część :)

Tytuł: Zbiór miłości niechcianych
Autorka: Edyta Folwarska
Ilość stron: 223


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Burda Media Polska.



26 komentarzy:

  1. Zainteresowałaś mnie tą książką. Chętnie przyjrzę się innym pozycjom tego wydawnictwa. Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś już czytałam o tej książce. Może kiedyś do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja póki co chyba nie zdecyduję się na tę książkę. Choć w przyszłości nie wykluczam jej lektury 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Realizm tej książki jest dla mnie zachęcający. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem to kompletnie nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem z tych, co tę pozycję czym prędzej wyrzucili na śmietnik, więc generalnie się nie zgadzam, ale to było ciekawe doświadczenie przeczytać skrajnie odmienną od mojej recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy od podejścia :) Są gusta i guściki, gdyby nie one to na świecie byłby tylko jeden gatunek książek, przynajmniej z takiego założenia wychodzę :D

      Usuń
  7. Może kiedyś, jeśli wpadnie mi w ręce, ale raczej polować nie będę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że lubisz ten gatunek ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myśle ze spodobałaby mi sie. I w sumie fajnie ze nie końcy sie happy endem jak większość książek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba pierwszy raz słyszę o tej książce. W każdym bądź razie, raczej nie planuje jej czytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciężko mi jakkolwiek odnieś się czy jest szansa czy spodobałaby mi się ta książka, bo mało uchyliłaś rąbka tajemnicy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam się tyle dzieje od początku, że ciężko byłoby powiedzieć coś więcej bez spojlerów 😂 dziewczyna ma pecha do facetów, trafia na samych idiotów 🙄

      Usuń
  12. Nie, zdecydowanie nie dla mnie, odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Raczej się nie skuszę, myślę, że nie jest dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! Staram się odwiedzać Wasze blogi na tyle, na ile pozwala mi czas. Jeśli macie pomysł na jakiś post inny niż recenzje książek - jestem otwarta na sugestie. Mogą to być posty związane z nauką języków obcych, tłumaczeniem seriali, czy innego typu.
Jeśli masz pytania to zapraszam do kontaktu: misako.amaya@wp.pl

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia