Barry, którego cechą charakterystyczną są tatuaże i deskorolka, tak naprawdę jest zagubiony. Uchodzi za duszę towarzystwa, ale w rzeczywistości to tylko pozory. Tatuaże, piercing i fryzura służą mu za przykrywkę.
Pewnego dnia zauważa tajemniczą dziewczynę, która w pośpiechu gubi swój szkicownik. Barry przegląda go, podziwiając jej talent, ale jednocześnie jest zaskoczony, bowiem większość rysunków przedstawia jego osobę.
Amy uważana jest za dziwoląga. Kiedyś miała wszystko, dziś pozostaje sama, a jej jedyną przyjaciółką jest pokręcona Becky. Karze siebie za skutki pewnych wydarzeń, bowiem uważa, że jej się należy.
Tym czasem chce odzyskać swoją własność. Prawda jest taka, że dziewczyna od jakiegoś czasu wzdycha do chłopaka, ale ten jest poza zasięgiem. Chociaż...Po głębszym zastanowieniu Amy wpada na pomysł, jak może wykorzystać chłopaka...
***
Po udanym debiucie z Wszystko, czego pragnę w te święta, byłam bardzo ciekawa kolejnej książki Anny Langner. Zwłaszcza, że opis historii brzmiał zachęcająco, a okładka przykuwała wzrok. W dodatku relacje na Instagramie utwierdzały jedynie w przekonaniu, że to świetna historia. Czy ja również tak uważam?
Zarówno Amy jak i Barry to bardzo specyficzne postaci. Muszę zaznaczyć to już na samym początku, bowiem naprawdę to się rzuca w oczy. Bardzo często prowadzą wewnętrzne monologi, co przez kilka rozdziałów było w porządku, ale z czasem, niestety, mnie już męczyło. One również były bardzo specyficzne i nie każdemu może to przypaść do gustu.
Obecna Amy to przeciwieństwo dawnej Amy. Teraz to taka samotna dusza, nie chodzi na imprezy, nie rzuca się w oczy, jest cicha i często się peszy. Karze siebie za wydarzenia, które sprawiły, że jej siostra ucierpiała. Tak samo, jak były chłopak. Nie będę wdawała się tutaj w szczegóły, żeby nie zdradzać fabuły, ale te wydarzenia mocno wpłynęły na bohaterkę. Kieruje się wręcz w stronę samo destrukcji i nie widzi w tym nic złego.
Potrafi się jednak postawić, choć zdarza się to rzadko. Zazwyczaj unika konfliktów, a jeśli już podejmuje walkę to bardzo się denerwuje i przez to gada głupoty. Naprawdę.
Barry uchodzi bardziej za śmieszka niż grupowego przystojniaka, ale wcale mu to jakoś nie przeszkadza. Nie wychyla się przed szereg, zażywa narkotyki i w sumie....Chyba nie wiem, co więcej można o nim powiedzieć, albo co wiemy. No jeszcze, że u niego w rodzinie nie jest jakoś tak kolorowo, że z ojcem się dogaduje, bo musi, bo obydwoje mają na siebie haka. I to tylko. Jak tak teraz się zastanawiam, to mam wrażenie, że jego postać chyba jest niedopracowana, albo było za mało pomysłów. Kiedy dostrzega to, co robi sobie Amy, kiedy dowiaduje się prawdy, to stara się jej przetłumaczyć, że nie ma racji, ani to nie jej wina. Stara się być jej głosem rozsądku, a w tej całej relacji czuć między nimi chemię. Choć warto zaznaczyć, że Barry nie ma ochoty od razu zaciągnąć ją do łóżka, co akurat uznaję za plus.
Jak dla mnie, minusem są te wewnętrzne monologi chłopaka i dziewczyny, o czym wspomniałam już na początku. Z czasem są męczące i bez sensowne, ale to specyfika tych postaci. Reszta jest w porządku - styl jest dobry, łatwy w odbiorze, a dialogi nie biją sztucznością.
Kiedy skończyłam czytać, to doszłam do wniosku, że tak naprawdę to nie wiem, o czym jest ta historia. Jakie ma przesłanie. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. Naprawdę byłam bardzo zaciekawiona i momentami ciężko było mi się oderwać, ale mam wrażenie, że jest ona trochę o wszystkim i o niczym. Tak jakby na początku pomysł był inny, a w trakcie realizacji był ciągle modyfikowany. Zaś koniec tej historii... Jest dla mnie dziwny, bowiem pozostajemy z pytaniami bez odpowiedzi - co z kolei sprawia, że najchętniej już bym sięgnęła po dalszą część tej historii :D
Podsumowując, spodziewałam się trochę czegoś innego, ale jak dla mnie Zniszcz mnie zasługuje na taką czwórkę z minusem :)
Tytuł: Zniszcz mnie
Autorka: Anna Langner
Data premiery: 29.01.2020
Ilość stron: 455
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
No cóż... nie dla mnie... ale znam takie, co by brały ;)
OdpowiedzUsuńMoże w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTroszkę ostudziłaś mój entuzjazm ale chyba i tak dam jej szansę:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiadomo, zawsze lepiej samemu się przekonać :) ale tak jak pisałam, oczekiwałam czegoś lepszego po tych zachwytach :)
UsuńSzkoda, że koniec jest taki dziwny. Przyznam, że intryguje mnie ta książka.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKoniec dziwny, bo może będzie kontynuacja? Ja bym chciała poznać tę książkę 😉
OdpowiedzUsuńPodobno ma być :) co nie zmienia faktu, że jednak ma jakieś wady i oczekiwałam czegoś lepszego po tych wszystkich zachwytach :) ale nie jest zła!
UsuńMam tę książkę na oku. 😊
OdpowiedzUsuńhm, chyba niestety nie dla mnie :D Ale dzięki za recenzję
OdpowiedzUsuń;)
UsuńChyba prędzej sięgnę po debiut autorki niż tę powieść.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
:)
UsuńNiby ostatnio siedzę w podobnych klimatach, ale trochę mnie już zaczynają męczyć i muszę odetchnąć jakims innym gatunkiem, więc podziękuję tym razem :)
OdpowiedzUsuńPewnie :)
UsuńMuszę w końcu poznać książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!^^
Książka nie za bardzo w moim stylu:) Myślę że takie monologi i mnie by nudziły i nawet nie dotrwałabym do końca.
OdpowiedzUsuńhttps://redamancyy.blogspot.com/
Na początku jeszcze ujdą, ale z czasem są niestety męczące :c
UsuńPo przeczytaniu jednej książki tej autorki nie mam ochoty na więcej, zatem po ten tytuł nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńW takim razie nic na siłę :)
UsuńJakoś mnie nie przekonuje ta pozycja.
OdpowiedzUsuńOstatnio często o niej słyszę ♥
OdpowiedzUsuńFakt, głośno o niej :)
UsuńChyba nie dla mnie, już mnie okładka odstrasza :)
OdpowiedzUsuńNie czuję się porwana opisem i raczej spasuję ;)
OdpowiedzUsuń