Misha i Ryen znają się tylko przez listy. Piszą do siebie od kilku lat i obiecali sobie, że nigdy się nie znajdą ani nie spotkają na żywo. Nie chcą stracić tego, co mają.
Ale przypadek sprawia, że Misha odnajduje Ryen w prawdziwym życiu. W dodatku dowiaduje się, że go okłamała. Wcale nie jest tą poukładaną dziewczyną, pewną siebie, która jest zadowolona ze świata. W rzeczywistości okazuje się być wredną panną, która nie ma nic do zaoferowania. Misha nie chce wierzyć w to, co widzi, dlatego też nie odbiera telefonu od swojej siostry, którą przed chwilą widział. Ma nadzieję, że jego dawna Ryen wciąż istnieje.
Ale życie sprawia, że Misha nienawidzi swoją przyjaciółkę jeszcze bardziej. Chce zapomnieć o niej o tym, co między nimi było. Urywa kontakt.
A Ryen nie ma zielonego pojęcia, dlaczego Misha przestał się odzywać. Jest zakłopotana tą sytuacją. W dodatku w szkole pojawia się nowy uczeń, który skutecznie próbuje uprzykrzyć jej życie.
***
Ryen próbuje upodobać się do innych. W rzeczywistości nie jest taka, na jaką się kreuje. A według mnie kreuje się na typową, pustą kretynkę. Rani innych słowami, udaje, że się z kimś przyjaźni, jest głośna i trochę zwodzi facetów. Jest całkowicie inna od tego, jak się przedstawiła chłopakowi z listów.
Misha cierpi i wydaje mi się, że w rzeczywistości wcale nie chciał ranić Ryen. Zrobił to pod wpływem emocji i bólu, który odczuwał. Widać to z resztą po tym, jak z czasem między Mishą i Ryen zaczyna się coś dziać. A warto wspomnieć, że Ryen na początku nie ma pojęcia, że ma do czynienia z Mishą. Poznaje Mason'a, który wydaje się być typowym bad boy'em, który z czasem staje się również niegrzeczny. Odkrywa wszystkie karty Ryen, co ją doprowadza do szaleństwa.
Aż w końcu rozumie, że w rzeczywistości ma do czynienia z Mishą i nie potrafi mu tego wybaczyć. Wszystko się komplikuje, ale obydwoje zdają sobie sprawę, że zawsze należeli do siebie. Nawet, jeśli nie było to od razu oczywiste.
Nie wiem dlaczego, ale w tej historii bardzo podobało mi się to przyciąganie seksualne między tą dwójką. W pewien sposób było takie inne. Nie potrafię ubrać w słowa to, co chodzi mi po głowie, ale myślę, że część z Was czuje się podobnie.
Historia wciągnęła mnie już od samego początku. Polubiłam się z bohaterami, choć Ryen na początku bardzo mnie irytowała. A już nie wspomnę o Lyli, która dla mnie jest chodzącą katastrofą. Typowy pustak. Mamy też chłopaka, który uważa się za Boga i tylko zaliczałby panienki. Czyli taki standard.
Pojawia się też tutaj motyw wyrażania swoich myśli. W dzisiejszych czasach boimy się to robić, a tutaj w tej historii ktoś nocami wypisuje pewne hm...przesłania, myśli, czasami inne informacje, które zdradzają tajemnice innych.
Zapomniałam wspomnieć, że w tle pojawia się również twórczość muzyczna, bowiem Misha nie tylko gra na gitarze, ale i śpiewa :)
Co ja mogę Wam więcej napisać? Po prostu przeczytajcie - dla mnie ta historia była świetna!
Tytuł: Punk 57
Autorka: Penelope Douglas
Ilość stron: 392
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Miałam propozycję zrecenzowania tej książki, ale z niej zrezygnowałam. Być może k,iedyś przeczytam ją we własnym zakresie. 😊
OdpowiedzUsuńŻałuj :)
UsuńWłaśnie jestem w trakcie lektury i nie mogę przestać się zachwycać :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńJestem ciekawa tego innego przyciągania seksualnego.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńJak już na Instagramie pisałam, dziś albo jutro planuję się za nią zabrać. Dziś obroniłam licencjat i w końcu mam czas na czytanie. ;D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Gratuluję! <3
UsuńDziękuję! :D
UsuńChyba tym razem podziękuję :(
OdpowiedzUsuńUdało ci się rozbudzić moją ciekawość 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńBrzmi kusząco, na pewno znajdzie się na mojej liście do przeczytania w wakacje. Lubię takie motywy.
OdpowiedzUsuńKasia | mój blog
Polecam :)
UsuńNie wiem... pięknie o niej napisałaś ale to chyba nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńChemia w tej książce jest niesamowita, to prawda. No i mega wciągająca książka. Bardzo mi się podobała. <3
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńCiekawi mnie to, o jakich myślach piszesz. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiekawi mnie ta książka, zwłaszcza że wiele osób ją bardzo chwali :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńBardzo zaintrygowałaś mnie tą książką. CO prawda słyszałam o niej dużo, znałam ją wcześniej, ale nie planowałam czytac, jednak po twojej recenzji chętnie przyjrzę sie jej blizej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ELi https://czytamytu.blogspot.com
Cieszę się z czystym sumieniem mogę ją polecić :)
UsuńI co ja Ci mogę kochana powiedzieć, no genialna recenzja, która sprawiła, że koniecznie muszę sięgnąć po tę pozycję :) Trzeba kupić tę książkę, bo to ewidentnie moje smaki.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNie słyszałam o tej pozycji wiele, ale brzmi jak coś fajnego na lato. ;))
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo :)
UsuńNad tym tytułem wciąż się waham :)
OdpowiedzUsuńPolecam jednak sięgnąć :)
UsuńUwielbiam kiedy w książkach są jakieś wątki muzyczne. Na tę też mam ochotę i myślę, że niebawem uda mi się ją przeczyta😊
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńPo pierwszych linijkach stwierdziłam że ta laska musi być strasznie irytująca, ale ufam że tylko trochę i z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuń