Gaja, znana podróżniczka i blogerka, wraca do rodzinnego Trzęsacza, by w nim osiąść. Podyktowane jest to jej trudną sytuacją życiową, ale stara się cieszyć z tego, co jej zostało.
Dominik założył rodzinę i prowadzi nadmorski pensjonat. W przeszłości wyobrażał sobie inne życie, ale jest zadowolony z tego, co ma.
Gaja i Dominik w młodości byli parą. Rozstanie bolesne, mężczyzna nie do końca rozumiał decyzję kobiety. Przypadek sprawia, że znów się spotykają, a dawne uczucia odżywają. Tylko czy jest sens niszczyć coś, co obydwoje zdążyli zbudować?
Czytając pierwsze strony, wiedziałam, że będzie to trudna lektura. Nastawiłam się na to, ale i tak uroniłam wiele łez, bowiem historia Gai jest po prostu smutna. Nie ukrywam, że wiele razy zdarzało mi się czytać pobieżnie rozdziały, bo gdzieś tam trochę czułam się znużona, ale jednak przez większość czasu byłam zadowolona z lektury, która z resztą jest bardzo życiowa.
Może czasami też coś mnie tam denerwowało w zachowaniu bohaterów, chyba najbardziej u Gai, ale przymykałam oko.
Co nie zmienia faktu, że pomimo całego tego smutku, lektura mi się podobała. Sięgnęłam też po nią ze względu na osadzenie fabuły w Trzęsaczu, bowiem w tym roku urlop spędziliśmy właśnie nad morzem i byliśmy też w tej miejscowości. Z tej serii czytałam chyba jeszcze pierwszą książkę, ale jeśli dobrze pamiętam, to mojego serca nie zdobyła.
Przygotujcie sobie chusteczki. Koniecznie.
Tytuł: Ostatni zachód słońca
Autorka: Agata Przybyłek
Ilość stron: 304
Wydawnictwo Czwarta Strona
Czytaliście nadmorską serię Autorki?
Skoro podczas lektury uroniłaś łzy to ja chętnie zajrzę do tej książki.
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka zaczytuje się w książkach tej autorki. Myślę, że zapytam jej czy już czytała.:)
OdpowiedzUsuń