Po śmierci, zanim człowiek trafi do tamtego świata, zatrzymuje się najpierw w studiu fotograficznym, gdzie wybiera zdjęcia, by po raz ostatni powspominać swoje życie. Hirasaka przygotowuje wtedy specjalny pokaz. I tak o to w ten sposób poznajemy trzy opowiadania – przedszkolanki, członka yakuzy oraz małej dziewczynki. Nie będę tutaj za bardzo rozwodzić się fabularnie, co by nie spojlerować, ale muszę przyznać, że najbardziej przemówiło do mnie właśnie ostatnie opowiadanie. Dziewczynki, która nie ma łatwego życia. Jest to najkrótsze opowiadanie ze wszystkich, ale jak dla mnie, najbardziej przemawiające do czytelnika.
Wspominałam kiedyś, że Japończycy najlepiej umieją w emocje, ale muszę niestety przyznać, że tym razem nie zachwyciłam się tak bardzo. Sam pomysł mnie urzekł i historie naprawdę mi się podobały, ale czegoś tutaj zabrakło. Moje czytelnicze serce nie czuje się po prostu usatysfakcjonowane. Zabrakło mi tego ogromu emocji, a Japończycy naprawdę potrafią powalić na kolana pod tym względem.
Jak się tak zastanowię, to całość wypada jedynie na trzy serduszka. Spodziewałam się większej ilości uczuć, które by mnie zalały.
Tytuł: Fotograf utraconych wspomnień
Autorka: Sanaka Hiiragi
Ilość stron: 176
Grupa Wydawnicza Relacja
Sięgacie po twórczość Japończyków?
Nigdy jeszcze nie czytałam książek Japończyków
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że sam pomysł mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuń