Purpurowe serca zdobyły swoją popularność jako film – do tego stopnia, że zdecydowano wydać się książkę. Jak myślicie, spodobała mi się?
Dla przypomnienia – Cassie i Luke to dwa przeciwieństwa. Ona ledwo wiąże koniec z końcem i próbuje realizować swoje marzenia o śpiewaniu. W dodatku zostaje zdiagnozowana u niej cukrzyca, przez co długi się powiększają. On to żołnierz z szemraną przeszłością, która próbuje go dopaść. Mogą sobie pomóc, godząc się na pewien układ – małżeństwo. Czy udawane małżeństwo rozwiąże ich problemy?
Mam wrażenie, że tempo w książce biegnie dużo szybciej niż w filmie i wypada to trochę chyba nienaturalnie i po prostu za szybko. Czytając, czułam się tak, jakbym się gdzieś spieszyła.
W książce miałam też odwrotnie niż w filmie – w książce to Cass mnie irytowała, a w filmie z kolei był to Luke. Mamy też tutaj pewne różnice, wydaje mi się nawet, że dość istotne.
Sama wychodzę z założenia, że najpierw książka, dopiero potem film. Powiem szczerze, że nie umiem stwierdzić, czy gdybym poznała tę historię najpierw jako książkę, to czy by mi się spodobała dużo bardziej niż film. Na tę chwilę film wypadł dla mnie fajniej niż słowo pisane. Co nie zmienia faktu, że tak to mi się w miarę dobrze czytało. Styl Autorki nie jest jakiś trudny w odbiorze, ale z drugiej strony – książkę męczyłam ponad tydzień.
Tak czy siak polecam samemu się przekonać 😊
Tytuł: Purpurowe serca
Autorka: Tess Wakefield
Ilość stron: 432
Wydawnictwo FILIA
Oglądaliście film? Na mnie nie zrobiłam takiego wow wrażenia, ale był dobry 😊
Oglądałam jedynie film i bardzo mi się spodobał :) Mam w planach sięgnąć po książkę :)
OdpowiedzUsuń