13 sie 2020

To tylko przyjaciel - Abby Jimenez


Kristen ma specyficzny humor a także specyficzny zawód, w którym jest świetna. Wiele oddałaby dla swojej przyjaciółki a nawet dla psiaka, który dzielnie jej towarzyszy i pomaga rozwijać biznes. Ma także chłopaka, ale jest to związek na odległość, bowiem Tyler robi karierę w wojsku. Ale niedługo ma się to zmienić. Kris trochę boi się zmian, ale chce zaryzykować.

Jej przyjaciółka Sloan wkrótce wychodzi za mąż. Zostaje jej druhną, a drużbą pana młodego jest Josh - którego Kris miała już okazję poznać. Od tej chwili drą ze sobą koty, a dziewczyna próbuje sobie wmówić, że Josh wcale jej się nie podoba. W końcu jest zajęta, a poza tym Josh ma swoje wyobrażenie o związku i małżeństwie, czego Kris nie mogłaby spełnić.

Im więcej czasu ze sobą spędzają, tym bardziej zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo do siebie pasują. Rozkwita uczucie i o ile Josh chciałby wszystko zaryzykować, tak Kris nie wie, co robić. Bo jakąkolwiek podejmie decyzję, to i tak wszyscy będą cierpieć...

***

Już po opisie wiedziałam, że ta historia mi się spodoba. Nie spodziewałam się jednak, że tak bardzo. A już na pewno nie przypuszczałam, że autorka przy okazji poturbuje nas emocjonalnie. Ale wiecie, co? Jestem naprawdę oczarowana całością.

Kristen to super babka. Mówi, co myśli, ma cięty język, na wszystko znajdzie ripostę, a nawet lubi wycinać innym numery. Świetna z niej przyjaciółka. Zawodowo również się spełnia, bowiem prowadzi biznes dla psiaków. Niekoniecznie przejmuje się swoim wyglądem i tym, jak na to patrzą faceci. Potrafi wyjść z domu w wałkach na głowie i z poplamioną koszulką :D 
Związana jest z Tylerem, ale do tej pory widywali się jedynie po dwa tygodnie, bowiem Tyler robi karierę w wojsku. Jest idealnym facetem, inteligentnym i przystojnym. Ma się wprowadzić Kris, co zaczyna ją trochę przerażać. A wszystko komplikuje się szczególnie wtedy, kiedy poznaje Josh'a.

Josh jest strażakiem z uprawnieniami ratownika medycznego. Przystojny, zabawny, czarujący. Chodzący ideał. Wychować się wśród kilku sióstr, więc kobiece humorki nie są mu obce. Kristen od razu wpada mu w oko. Nie jest nachalny, kiedy się dowiaduje, że Kristen jest z kimś związana. Pomaga jej przy biznesie, bo sam potrzebuje więcej gotówki. Spędzają ze sobą coraz więcej czasu i myślę, że można śmiało napisać, że to on pierwszy się w niej zakochał.

Kristen również z czasem zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć, ale wie, że nie jest w stanie spełnić wyobrażeń Josha o rodzinie. Nie będzie mógł z nią stworzyć prawdziwej rodziny. Kristen ma problemy zdrowotne, które wkrótce mają się rozwiązać poprzez operację. Jednak Josh nie zamierza się poddawać. Będzie walczył o swoją ukochaną.

Relacja między tą dwójką jest naprawdę świetna. Ich dialogi są zabawne i od początku widać i czuć jak bardzo do siebie pasują. Przed nimi wiele trudności, ale na pewno śmiało można powiedzieć, że Josh jest bardzo wytrwały. Pomimo tego jak Kristen stara się go zniechęcić, on i tak się nie poddaje. Zgadza się na jej zasady, choć przy tym cierpi.

Ale ta książka to nie tylko sama sielanka. Zostają dotknięci przez pewną tragedię, której kompletnie się nie spodziewałam. A już na pewno takiego rozwiązania. Autorka bardzo mocno mnie zaskoczyła i nie ukrywam, że uroniłam kilka łez.
To także poruszenie pewnego problemu zdrowotnego u kobiet, ale nie będę się rozpisywać na ten temat, bowiem uważam, iż warto byście sami sięgnęli po tę historię. Naprawdę warto, bo znajdzie się tutaj coś więcej niż romans i dobry humor.

Autorka pisze przyjemnym stylem, prostym w odbiorze. Świetnie oddaje emocje bohaterów. Rozdziały nie są za długie. Na przemian pokazują historię z perspektywy Kristen i Josha. Narracja jest pierwszoosobowa.

To tylko przyjaciel to świetny debiut. Lektura idealna na lato. Nie brakuje w niej humoru, ale i ważnych kwestii życiowych. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie :)

Tytuł: To tylko przyjaciel
Autorka: Abby Jimenez
Ilość stron: 480

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza.



Czytaj dalej »

10 sie 2020

Candy - Dominika Smoleń



Maja jest młodą dziennikarką, która wkrótce dostaje ważne zlecenie - ma przeprowadzić wywiad z Zetem - popularnym raperem, którego uwielbia. Jest jego fanką.
Jemu samemu towarzyszą pieniądze, sława i dziewczyny na jedną noc. Brakuje mu prawdziwej miłości, jest po prostu samotny.
Kiedy dochodzi do spotkania to wszystko dzieje się tak, jakby nie powinno. Majka jest świadkiem tego jak jakaś dziewczyna wsadza mu język do ust, a sam Kuba, czyli Zet, czuje się potem źle (zdrowotnie) i prosi o przełożenie wywiadu. Spotykają się następnego dnia - czują chemię między sobą. Żadne z nich nie ma pojęcia, jak ich życie zostanie wywrócone do góry nogami. Czy ich związek ma szansę na happy end?

***

Do tej historii podeszłam z dużym entuzjazmem - zapowiadało się na naprawdę fajną pozycję. Jakie było moje zdziwienie i to już po pierwszych stronach (a jednocześnie rozdziale), kiedy się okazało, że ta książka jest słaba. I to bardzo. I nie rozumiem, skąd taka wysoka ocena na LC.

Maja jest młodą, ambitną dziennikarką, której dość szybko udało się wypracować swoją renomę. Nie pamiętam, czy było napisane wprost, ile ma lat, ale po jej zachowaniu mam wrażenie, że to niezrównoważona emocjonalnie nastolatka. Jest kąpana w gorącej wodzie, łatwo u niej o zakochanie, choć kiedyś podobno została skrzywdzona - ale co i jak to też raczej nie zostało wyjaśnione. A może i zostało, ale ciężko zapamiętać, bo akcja tak tu pędzi, że jak przegapisz rozdział, czy stronę, to już nie masz pojęcia, co się dzieje.
Tak jak wspomniałam - jej decyzje są bardzo impulsywne, nieprzemyślane, dziecinne (szczególnie taka jedna, bardzo życiowa, a której argumenty mnie załamały; nie będę jednak spojlerować). Dość szybko stwierdza, że kocha Zeta i tak samo szybko mu to mówi. Uważa też, że jednak nie są sobie pisani, że na pewno mu się znudzi i w ogóle ten związek się skończy.

Zet, czyli Kuba, jest trochę nijaki. Jest raperem i chyba tylko tym się zajmował i zajmuje. Nic w sumie za bardzo nie wiadomo o jego przeszłości - czy tylko skończył szkołę, a może nie? Albo znów zostało to napisane, ale przez natłok wydarzeń umknęło *załamka*. Taki niby lowelas, podrywacz, a dość szybko stwierdza, że Majka to jego ta jedyna. Drugie spotkanie a on już chyba się zakochuje! W dodatku nie rozumiem, skąd u niego wzięło się przezwisko dla niej, Candy. Strasznie mu ono nie pasuje. Kiedy go używa w stosunku do niej to wydaje się to takie sztuczne - zwłaszcza dialogi.

Pojawia się jeszcze przyjaciółka Majki, Zuzka, ale jak szybko się pojawia tak szybko też znika. Dużo o niej się nie dowiadujemy. Taka trochę szalona i zakręcona, a potem jak się okazuje, to też z niej słaba przyjaciółka. Pomysł na pewne wydarzenie z nią może i ok, ale wykonanie, tak jak w przypadku pozostałych - bardzo słabe.

Jeśli chodzi o stronę techniczną... Rozdziały są krótkie - po cztery bądź pięć stron (a czasami nawet mniej). Przez to fabuła pędzi jak szalona. Jak Autorka wpada na jakiś pomysł to po chwili już go realizuje i od razu kończy. Zdecydowanie za szybko prowadzi i kończy większość wątków. Dialogi są dziecinne, momentami sztuczne. Bohaterowie również zostali kiepsko przedstawieni. Ich zachowanie ani trochę nie jest adekwatne do wieku (znajoma, z którą pisałam o tej książce, przeczytała podesłany przeze mnie fragment, to stwierdziła, że Zet zachowuje się jak piętnastolatek...).
Ogólnie to mam wrażenie, jakby to było napisane na szybko opowiadanie, wzbogacone dialogami. I cóż, przykro mi to pisać, ale podczas lektury odnosiłam wrażenie, jakby napisała to jakaś nastolatka.
Jedynym chyba plusem jest okładka - mnie to głównie ona przyciągnęła. Opis również brzmi zachęcająco i sprawia, że czytelnik chce sięgnąć po lekturę.

Owszem, Autorka miała pomysł na tę historię i mogło z tego wyjść coś naprawdę dobrego, ale niestety. Kompletnie jej się to nie udało. Podziwiam siebie, że dokończyłam lekturę, bo w trakcie nie wierzyłam w to, co czytam. Mam jednak nadzieję, że kolejne pozycje spod Jej pióra będą lepsze.

Tytuł: Candy
Autorka: Dominika Smoleń
Ilość stron: 272
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Autorce i życzę powodzenia w dalszym pisaniu.


Czytaj dalej »

6 sie 2020

Syreny - Anna Langner



Majka na wakacje wyjeżdża jak co roku do Burzewa, gdzie mieszka u ciotki i wujka. Pracuje sprzedając lody w budce i w międzyczasie odreagowuje Warszawę, w której na co dzień studiuje i żyje.
Wolny czas zawsze spędza ze swoimi przyjaciółkami - Wiolką i Julką. Jednak w tym roku zapowiada się, że będzie inaczej, bowiem Wiolka i Julka stają się Syrenami - dziewczynami do towarzystwa. Całe miasto o tym huczy, a samej Majce również się to nie podoba, ale koniec końców znajduje w tym idealny materiał na artykuł, który ma pomóc zaliczyć jej przedmiot. Nie mówi o tym swoim przyjaciółkom - postanawia zrobić to po cichu. W dodatku będzie mieć na nie oko, bo nie chce, by stała im się krzywda.

Bogaci przystojniacy, kolorowe drinki, znane, drogie, nadmorskie kluby. Te wakacje z pewnością będą jedyne w swoim rodzaju. Majka jednak nie jest zainteresowana wakacyjnym romansem. Przynajmniej tak sądzi, dopóki nie poznaje pewnego przystojniaka...

***

Trzeba przyznać, że w sieci było bardzo głośno o tej premierze. Wydawnictwo i blogerzy naprawdę się postarali. Opis zapowiada nam gorący wakacyjny romans, przy którym czytelnik ma się dobrze bawić. A co ja sądzę o tej historii?

Majka to taka zwykła dziewczyna. Studiuje, pracuje, by mieć na życie. Uczuciowo jakoś się jej nie wiedzie. Ma wzloty i upadki, a rodzice niekoniecznie się nią interesują. Warszawa momentami ją przytłacza, dlatego też uwielbia spędzać wakacje w Burzewie. Tam może odpocząć, wyciszyć się i spędzać czas ze swoimi przyjaciółkami. Pomaga ciotce i wujkowi, sprzedają lody w ich budce.

Jednak w te wakacje wszystko wygląda inaczej, bowiem w Burzewie zrobiło się głośno o Syrenach - dziewczynach do towarzystwa. I wcale nie chodziło tutaj o seks, a o wspólnie spędzany czas, zarabianie na tym kasy. I tymi Syrenami są właśnie Wiolka i Julia - jej przyjaciółki.
Wiolka to taka pyskata, pewna siebie dziewczyna, potrafiąca zawalczyć o siebie. Julka z kolei to poukładana córeczka rodziców, choć to jej wcale nie przeszkadza, by być Syreną.

Majka martwi się o nie, ale szybko zaczyna w tym widzieć dla siebie szansę na dobry artykuł, który musi napisać, by zaliczyć przedmiot. Oczywiście nic o tym nie wspomina dziewczynom. Brnie w kłamstwa.

Dziewczyny poznają trójkę przyjaciół - Damiana, Filipa i Igora. To ci bogaci przystojniacy, których spotkały Syreny, a którzy dość często kręcą się wokół dziewczyn. Majka jako pierwsza ich poznała, do czego też się nie przyznaje, a z Damianem od początku drze koty. I jest to nawet zabawne, ale i denerwujące.
Damian jest pewny siebie, uwielbia wdawać się w przekamarzanie. Od samego początku przezywa Majkę "wiejską dziewuszką", "a później wiejską truskaweczką". I może jest to urocze, ale z każdą kolejną stroną staje się to irytujące. Damian odzywa się tak w każdym zdaniu - W KAŻDYM. Nawet jeśli w prawdziwym życiu mogłoby tak być, to ja bym dostała chyba świra,  Po pewnym czasie to po prostu zaczyna denerwować.

Damian z nich wszystkich jest chyba najbardziej normalny. Filip to taki bawidymek, a Igor to taki misiaczek - przyjaciel (mam nadzieję, że nie pomyliłam chłopaków z imion). Chociaż ciągłe porównanie innych dziewczyn do Aśki przez Igora również po pewnym momencie staje się denerwujące i człowiek tylko przewraca oczami, kiedy czyta o kolejnym porównaniu. Nawet teraz to zrobiłam, haha.
A Majka czy tego chce, czy nie, to zaczyna lecieć na Damiana, który z czasem przestaje być dla niej głupkiem i w ogóle.

Wbrew pozorom nie jest to tylko taka kolorowa historia. Autorka nie opisuje samych pozytywnych aspektów tej profesji. Zdarza się, że dziewczyny wpadają w tarapaty i to nawet te poważniejsze. Jednak Wiolka zaślepiona jest swoim celem i ciężko jej cokolwiek przetłumaczyć. Z kolei Julia jest jej potulna i rzadko kiedy wypowiada własne zdanie.

Rozdziały są różnej długości - na koniec każdego mamy wypowiedzi mężczyzn korzystających z usług Syren, czy innych kobiet do towarzystwa. Jest wzmianka nawet o dwóch znanych nam już panach, ale nie będę zdradzać, co i jak :D Mnie to miło zaskoczyło.
Sam styl autorki jest łatwy w odbiorze. Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ma się wrażenie, jakby całą tą historię faktycznie opowiedziała zwykła dziewczyna.
Okładka przyciąga spojrzenie - jest naprawdę fajna, a przede wszystkim wakacyjna. Na pewno inni zwrócą na nią uwagę.

Jak dla mnie jest to taka zwyczajna pozycja, a nawet średnia. Nie zachwycam się nią tak jak pozostali. Przyznaję jednak, że gdzieś od połowy zaczęłam się naprawdę dobrze przy niej bawić i nawet ciężko było mi przerwać lekturę. Po przeczytaniu ogólne wrażenie jest dobre, a o tych niektórych mankamentach można po prostu zapomnieć.

Jeśli macie ochotę na historię z wakacjami, romansem i morzem w tle, to Syreny Wam się spodobają. Ja sama póki co jestem zadowolona z tego, co wydaje Autorka :)

Tytuł: Syreny
Autorka: Anna Langner
Ilość stron: 376


Za możliwość recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.



Czytaj dalej »

4 sie 2020

Nasze wszystkie światła - Jamie McGuire



Elliott i Catherine poznali się, kiedy byli dziećmi. Dość szybko się zaprzyjaźnili, a ta przyjaźń zaczęła przeistaczać się w coś więcej. Jednak pewnego dnia Elliott wyjechał i nie wrócił, chociaż obiecał to Catherine. Zniknął z jej życia w najgorszym momencie, kiedy dosięgła ją prawdziwa tragedia.

Po kilku latach znów się spotykają. Są innymi ludźmi. Elliott to wschodząca gwiazda sportowa, a Catherine stała się dziwadłem i pomaga matce w prowadzeniu rodzinnego pensjonatu. Elliott stara się, by dziewczyna mu wybaczyła, bowiem on wciąż ją kocha. Kiedy udaje mu się odbudować jej zaufanie, w mieście dochodzi do tragedii a Elliott staje się głównym podejrzanym.

Catherine nie wierzy w oskarżenia, wspiera go całym sercem. Jednak skrywa sekret, który może wszystko pogrążyć.

***

Już na samym początku muszę Wam napisać, że ta książka, bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczyła - i to pozytywnie! Nie ukrywam, że sądziłam, iż to będzie zwykła młodzieżówka - tak się zapowiadało. Aż w pewnym momencie wszystko się zmieniło. Zastanawiałam się nawet, czy rozdział został dobrze przetłumaczony XD. A to po prostu taki szok zaserwowała nam Autorka!

Spotkanie Catherine i Elliott'a, kiedy to byli jeszcze dziećmi, było przypadkowe. Choć prawda jest taka, że chłopak często ją obserwował. Miał wrażenie, że w jej domu dzieje się coś złego. Pewnego dnia Catherine go dostrzegła i zaczęli rozmawiać, a potem po prostu spędzać wspólnie czas. Ich przyjaźń pięknie się rozwijała i nie przeszkadzał im fakt, że chłopak przyjeżdżał tu tylko na wakacje. Obiecał jej, że będzie wracał. Cóż, nie był wstanie dotrzymać obietnicy, czym bardzo zranił Catherine, bowiem odszedł w najgorszy dzień w życiu dziewczyny.

Skupię się bardziej na ich charakterach, kiedy to są już w liceum. Catherine stara się nie rzucać w oczy. Stała się dziwadłem - głównie dlatego, że pensjonat, przy którym pomagała matce, budził w niektórych strach, a fakt, że dziewczyna nikogo tam nie wpuszczała, tylko pogarszał sprawę. Wciąż była nękana przez te same dziewczyny, co kiedyś. Odwrócili się także od niej przyjaciele. Skazana jest tylko na siebie, ale to z własnej woli.
Jest bardzo pracowita i rodzinna, a przede wszystkim - pomocna. Niesie na swoich barkach wiele, zbyt wiele.
Jest bardzo miła dla gości pensjonatu, choć ci potrafią dać jej w kość. Niektórych się nawet boi, ale nie narzeka przed matką. Czasami stara się zawalczyć o siebie, ale koniec końców i tak wybiera matkę i pomoc jej.

Elliott z kolei stawia na swoim. Mówi, co myśli. Nie boi się konfrontować ze swoimi rodzicami, bowiem przez nich miał trudne dzieciństwo. To także przez nich musiał opuścić Catherine, a ci nie pozwalali mu wrócić.
Stara się odbudować zachowanie Catherine. W szkole radzi sobie dobrze, jest wschodzącą gwiazdą sportową, ale też nie ma łatwo ze względu na kolor skóry.
Dba o Catherine, opiekuje się nią i próbuje ściągnąć z jej barków brzemię, które dźwiga, ale ta nie chce nic powiedzieć.

A wszystko się komplikuje, kiedy ktoś znika. I głównym podejrzanym staje się Elliott.

Więcej tutaj z fabuły nie przytoczę, ale możecie być pewni, że ta Was zaskoczy jeszcze nie jeden raz. Naprawdę, nie sądziłam, że autorce uda się mnie tak zaskoczyć. Nawet kilka razy zaczynałam czytać końcówkę jednego rozdziału, a początek kolejnego, bo sądziłam, że chyba coś przegapiłam. Dopiero po chwili zorientowałam się, o co tak naprawdę chodzi. Coś tam się domyślałam, ale nie w ten sposób.

Początek może mnie nie wciągnął, ale dalsza lektura tak mnie pochłonęła, że ciężko było mi się oderwać i zarwałam nockę, by skończyć lekturę (całe szczęście moja córka dała mi pospać - wiedziała, że mama czytała dobrą książkę :D). Rozdziały są dobrej długości, nie przedłużają czytania. Dialogi w porządku, a styl prosty w odbiorze.

Książka porusza wiele ważnych tematów - rasizm, problemy rodzinne, znęcanie się nad innymi, przemoc. Nic tu nie jest przekoloryzowane. Większość to niestety z życia wzięte. Spotyka to wielu ludzi na świecie.

Nasze wszystkie światła to naprawdę dobra, zaskakująca młodzieżówka, poruszająca trudy życia młodych ludzi, którzy często zostawieni są sami sobie ze swoimi problemami. Próbują sami walczyć, ale ich wysiłek idzie na marne, bowiem prawdziwy świat jest niestety bardzo okrutny.

Tytuł: Nasze wszystkie światła
Autorka: Jamie McGuire
Ilość stron: 488


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Young.




Czytaj dalej »

2 sie 2020

Crew. Tom 1 Ekipa - Tijan


Bren nie jest zwykłą dziewczyną - należy do ekipy Wilków i nie da sobą pomiatać. Wszyscy wiedzą, że nie zadziera się z nikim z ekipy. Zadrzesz z jednym z nich to zadzierasz z resztą. Ekipa zawsze się odwdzięczy.

Nadchodzi ostatni rok w liceum i dziewczyna ma nadzieję, że minie on jej w spokoju w towarzystwie Jordana, Zellmanna i Crossa. Ale spokój nie jest im pisany.

W szkole pojawia się Race - kuzyn jej byłego chłopaka, który bardzo chce się zakumplować z Bren. Wszyscy zaczynają się bardziej interesować ekipą Wilków, która jest na celowniku dyrekcji. Pojawia się wiele zgrzytów i nieporozumień między innymi, a co za tym idzie - nie wiele brakuje do wojny.

A w tym wszystkim Bren zaczyna jeszcze rozumieć, że Cross staje się dla niej kimś więcej niż zwykłym członkiem ekipy.

***

Seria Fallen Crest zdobyła moje serce, więc z ogromną przyjemnością wzięłam się za lekturę Ekipy. Tym bardziej, że Roussou pojawia się już właśnie w Fallen Crest, a w tutaj spotykamy również niektórych bohaterów z FC. Czy Ekipa zdobyła moje serce? Czy różni się czymś od Fallen Crest?

Bren to bardziej taka chłopczyca. W dodatku należy do ekipy Wilków, więc nikt jej nie podskoczy. Wszyscy wiedzą, że nie należy jej dotykać bez wyraźnego pozwolenia. Jest trochę zamknięta w sobie, ale uparta i zażarcie walczy o dobro swoich przyjaciół. Bez słów rozumie się z Crossem i uwierzcie mi, że już od samego początku czuć chemię między tą dwójką. Choć momentami mam wrażenie, że Bren ma spóźniony zapłon i sama tego nie widzi. A z czasem widzi, ale się boi, bo według zasad - nie może być żadnych związków w ekipie.
Dziewczyna nosi też w sercu pewną tajemnicę - chłopaki nie wiedzą o niej wszystkiego, ale też na nią nie naciskają. Szanują jej zdanie.

Cross jest tutaj drugim głównym bohaterem. Przystojniak, poukładany bardziej od reszty chłopaków z ekipy. Dba o Bren, jest jej przyjacielem. Jest przy niej w gorszych momentach i tak jak już wspomniałam, rozumie się z dziewczyną bez słów. Dość szybko można dojść do wniosków, że to Cross powinien być przywódcą. Myśli racjonalnie, podejmuje właściwe decyzje. Ale on sam również nosi w sobie mrok, o czym nie mówi na co dzień.

Jordan to obecny przywódca ekipy i po prostu ma dużo gadane. Nie nadaje się na niego, polega bardziej na innych, ale jest w porządku. Za to Zellman to typowy casanova, któremu tylko seks w głowie i taki śmieszek - choć osobiście uważam, że póki co to ta postać jest najbardziej pokrzywdzona i pominięta.

W tej serii motywem przewodnim są ekipy. Poznajemy ich rolę na co dzień. Szybko się orientujemy, że ich zamysł brany jest przez innych na poważnie. Można powiedzieć, że to ekipy rządzą. Lepiej się do nich nie zbliżać, uważać, co się mówi. Powiem szczerze, że na początku irytowało mnie to, jak podkreślana jest waga ekip. Jakby byli nie wiadomo kim. Jednak z czasem zrozumiałam, że tutaj chodzi o coś więcej. Nie tylko o władzę, ale o możliwość polegania na bliskich osobach. Bo członkowie ekip tym właśnie są dla siebie.

Nie brakuje nam również wątku miłosnego. Jak już wcześniej pisałam, od początku czuć chemię między Bren i Crossem. Najpierw próbują walczyć z tym uczuciem, bo przecież znają zasady, ale z czasem sami dochodzą do wniosku, że potrzebują siebie nawzajem. Nie warto walczyć z miłością.

Akcja też jest tutaj na dobrym poziomie. Co chwilę coś się dzieje, a co najważniejsze - nic nie jest tutaj kolorowe. Przedstawione są różne trudy, problemy związane ze szkołą, ale i nie tylko. Poruszanych jest naprawdę wiele kwestii i autorce wyszło to naprawdę świetnie.

Książkę w dodatku czyta się szybko. Styl autorki jest prosty i łatwy w odbiorze, rozdziały nie są za długie. Nie ma zbytecznych długich opisów. Tak samo dialogi są w porządku. Cały zamysł, jaki sobie stworzyła Tijan, oddała go według mnie na sto procent.

Z czystym sercem mogę wam polecić nową serię od Tijan. Moja pierwsza myśl po skończeniu lektury była nawet taka, że Crew jest dużo lepsza od Fallen Crest. Już teraz nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Zwłaszcza, że koniec Ekipy obiecuje nam wiele.

Tytuł: Ekipa
Seria: Crew
Autorka: Tijan
Ilość stron: 370


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiece.




Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia